Nieznana historia z Mazur – ciąg dalszy – Magna Masuria

Nieznana historia z Mazur – ciąg dalszy

0

W poprzedniej części Nieznana historia z Mazur opowiedzieliśmy dla państwa o pierwszym i drugim wypadzie polskiej kawalerii na teren dawnych Prus Wschodnich. Walki koncentrowały się wokół Białej Piskiej w obecnym powiecie piskim. W tym artykule opowiemy o pozostałych dwóch wypadach wojsk polskich na teren Prus Wschodnich w trakcie II wojny światowej oraz podsumujemy te zbrojne akcje.

Trzeci wypad 3 września 1939 r.

Wieczorem 3 września siły 2 i 4 szwadronów 3 pułku Szwoleżerów Mazowieckich pod dowództwem płk. Edwarda Milewskiego ze składu Suwalskiej Brygady Konnej dokonały trzeciego wypadu. Major Edward Witkowski stał na czele polskich oddziałów o łącznej sile około 100 żołnierzy. W pieszym szyku przekroczyli oni granicę w rejonie wsi Cimochy, w której stacjonowała niemiecka kompania saperów, oraz szosy prowadzącej do Olecka.

We wsi Cimochy doszło do starcia z oddziałem niemieckim. Szwoleżerowie wzięli do niewoli dwóch niemieckich żołnierzy oraz pozyskali pewną ilość broni i amunicji. Zdemolowali stację kolejową oraz strażnicę Grenzschutzu. Po tej akcji polscy żołnierze zwrócili się w kierunku polskiej granicy.

Według relacji danych mieszkańców Cimoch we wsi nie stacjonował żaden niemiecki oddział wojska, a jedynie znajdował się posterunek żandarmerii wojskowej. Polscy żołnierze mieli ostrzelać i obrzucać granatami ręcznymi kilka domów oraz urząd celny, zabijając tym samym trzech cywili.

Ostatni wypad w nocy z 3 na 4 września 1939 r.

Ostatnią wypad przeprowadził 2 pluton 3 szwadronu pod dowództwem rtm. Mariana Cyngotta z 2 pułku Ułanów Grochowskich w nocy z 3 na 4 września. Wyruszył w kierunku miejscowości Mierniuszki i dzięki pomocy przewodnika ze Straży Granicznej udało się dotrzeć ułanom do wyznaczonej osady, nie napotykając żadnego oporu. Nie napotykając żadnego oporu powrócono na granicę nie ponosząc żadnych strat.

Według części źródeł siedmiu ułanów pod wodzą ppor. Głuskiego zaatakowało strażnicę Grenzschutzu, która znajdowała się 7 km od granicy z Polską. Ułani obrzucili posterunek granatami ręcznymi, ale zaraz po tym dostali się pod silny ogień broni maszynowej. W tej eskapadzie został ranny jeden z żołnierzy.

W ramach akcji odwetowej o poranku 4 września Niemcy zaatakowali miejscowości Bakałarzewo i Filipów, jednak postawa polskich żołnierzy sprawiła, że bez większych problemów zostali odparci.

Następstwa wypadów

Udane walki nadgraniczne, ale i też zdobyte informacje o nieprzyjacielu na terenie Prus Wschodnich, sprawiły, że dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” gen. bryg. Czesław Młot-Fijałkowski zaczął przygotowywać plan uderzenia obiema Brygadami na Prusy Wschodnie. Atak miał nastąpić 4 września, jednak tego samego dnia przyszedł rozkaz Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego. Przekaz był jasny wycofanie się Suwalskiej Brygady Konnej do lasów na wschód do Zambrowa, co przekreśliło skoncentrowany atak.

To koniec nieznanej historii z Kampanii Wrześniowej na Mazurach. Jeżeli podobał się dla państwa materiał zapraszam do komentowania, a jeśli chcecie, abym przytoczył jakąś historię z naszego regionu to zapraszam do kontaktu.

Fot. R. Zakrzewski/ Operacja Boyen 2019 – Mazurski Wrzesień 1939

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *