WAŻNY TEMAT: Nie dam się zastraszyć. Działam dla ludzi

Rozmowa z Anną Wyrozębską, radną Kętrzyna, wolontariuszką Fundacji „Z Miłości do Radości”, członkinią Parlamentarnej Rady ds. Polityki Senioralnej oraz dyrektor biura senator RP Jolanty Piotrowskiej. W szczerej i emocjonalnej rozmowie opowiada o tym, jak mierzy się z medialnymi atakami, dlaczego nie zamierza się wycofać z działalności publicznej i co motywuje ją do dalszego działania na rzecz lokalnej społeczności.
Redakcja: Pani Anno, od dłuższego czasu jest Pani celem medialnych ataków, szczególnie w niektórych lokalnych mediach. Jak Pani reaguje na taką falę oskarżeń?
Anna Wyrozębska: To nie jest łatwe, ale nauczyłam się, że milczenie bywa bronią, którą chętnie wykorzystują ci, którzy chcą zniszczyć drugiego człowieka. Nie godzę się na pomówienia, manipulacje i nękanie. Ataki, których doświadczam, przekroczyły granice krytyki – to próba medialnego linczu. Dlatego złożyłam zawiadomienie do prokuratury oraz prywatny akt oskarżenia. Mam obowiązek bronić siebie, ale też każdej osoby działającej społecznie.
Redakcja: O co dokładnie jest Pani oskarżana?
Anna Wyrozębska: Sugerowano mi nielegalne działanie fundacji, w której jestem wolontariuszką, nieprawidłowości finansowe, a nawet insynuowano na temat mojego życia prywatnego. To nie są zarzuty – to brudna kampania, której celem jest podważenie wiarygodności mojej pracy i uderzenie w dobro, jakie wspólnie tworzymy z innymi wolontariuszami.
Redakcja: W takim razie – czym dokładnie zajmuje się Fundacja „Z Miłości do Radości”?
Anna Wyrozębska: W ciągu roku zorganizowaliśmy dziesiątki wydarzeń – spotkania wspierające kobiety, akcje dla seniorów, profilaktykę zdrowotną dla mężczyzn („Mosznowładcy”), współpracę ze schroniskiem w Pudwągach i wsparcie dla Domów Pomocy Społecznej. Wszystko robimy na zasadzie wolontariatu. Bez dotacji miejskich. Za to z ogromnym sercem.
Redakcja: A jednak pojawiły się sugestie, że nie rozlicza się Pani z majątku jako radna…
Anna Wyrozębska: To kolejny przykład manipulacji. Złożyłam oświadczenie majątkowe zgodnie z prawem i w terminie. Problem leżał po stronie publikacji w Biuletynie Informacji Publicznej – czego nie zauważył, lub nie chciał zauważyć autor zarzutów. Co ciekawe, w identycznej sytuacji był inny radny – mężczyzna – ale o nim nikt nie wspomniał. Przypadek? Nie sądzę.
Redakcja: Czy to wszystko Panią nie zniechęca?
Anna Wyrozębska: Wręcz przeciwnie. Działam dalej – planujemy projekt międzypokoleniowy z młodzieżą i seniorami, rozwijamy akcję „Do serca przytul psa, weź na kolana kota”, przygotowujemy kolejne wydarzenia. Fundacja żyje dzięki ludziom – nie dzięki nagłówkom.
Redakcja: A prywatnie?
Anna Wyrozębska: Wierzę w dobro, ludzi i siłę wspólnoty. I nie dam się zastraszyć. Działam dla ludzi, nie dla poklasku. I nie zamierzam przestać.
Redakcja: Dziękujemy za rozmowę.
Anna Wyrozębska: Ja również dziękuję.