OPINIA: Rozwój miasta Giżycko, a turystyka
W Giżycku pojawiają się opinie, że turystyka w naszym mieście to mit. Czasem słyszy się o jej szkodliwości czy uciążliwości oraz o niewielkim udziale przedsiębiorstw z nią związanych. W Polsce mało kto zdaje sobie sprawę, jaki jest udział turystyki w budżecie kraju. A przecież turystyka w Giżycku to nie tylko aktywność na wodzie; to także walory krajobrazowe.
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że w okolicach Giżycka nie ma jezior ani szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Oznacza to:
- brak portów, przystani oraz restauracji i barów obsługujących te miejsca;
- brak firm zajmujących się obsługą jednostek pływających (żaglownie, firmy serwisowe, remontowe, sklepy i hurtownie z akcesoriami związanymi ze sportami wodnymi);
- hotele, pensjonaty, gospodarstwa agroturystyczne, domki i apartamenty do wynajęcia w znacząco mniejszej liczbie.
Pozostańmy dłużej przy tym wyobrażeniu i porównajmy Giżycko np. z Orzyszem lub Szczytnem. Oba miasta mają jeziora (Szczytno ma nawet jedno w centrum). Czy to kraina wiecznego szczęścia, czy młodzi ludzie tam zostają? Czas dojazdu z Warszawy jest o godzinę krótszy, a walory krajobrazowe są nie gorsze niż w Giżycku. W naszym mieście w ofertach pracy można przebierać, w Szczytnie sytuacja wygląda dużo gorzej. Ile osób kupi tam mieszkanie?
Nieruchomości i sektor budowlany w Giżycku
Obecnie ceny mieszkań wysokie są w całej Polsce. Stawki za metr nieruchomości w Giżycku wynikają m.in. z atrakcyjności miejsca. W związku z rozwojem rynku nieruchomości mamy wiele hurtowni i firm obsługujących sektor budowlany: nie tylko budowy mieszkań, ale i zajmujących się rozbudową czy remontami wszystkich obiektów związanych z turystyką (takich jak hotele czy restauracje). Spójrzmy np. na Wilkasy, Bogaczewo i Rydzewo. Nie wszyscy pamiętają, jak miejscowości te wyglądały wcześniej; cały czas widzimy jak zmieniają się w ciągu ostatnich lat. Dla porównania przyjrzyjmy się Miłkom – są niedaleko, również położone nad jeziorem, jednak ciężko zauważyć ich rozwój w konkretnym kierunku.
Ślad środowiskowy
W naszym rejonie turystyka jest działalnością o znikomym śladzie środowiskowym. Zarzuty, że użytkownicy wód są winni zanieczyszczeniu jezior, to zasłona dymna dla prawdziwej przyczyny tego zjawiska. Świadomość u turystów jest bardzo wysoka (choć oczywiście istnieją wyjątki, którym jej brak). Coraz więcej portów ma urządzenia do opróżniania nieczystości z łódek, więc problem ten znajduje swoje rozwiązanie. Większym zagrożeniem zdaje się być używanie ciężkich, agresywnych środków chemicznych do mycia łodzi, wykorzystywanych przez niektóre firmy czarterowe.
Przyjrzyjmy się małym ciekom wodnym, np. rowom melioracyjnym wśród pól i łąk. Nie dostrzeżemy tam fauny ani flory; kiedyś wypatrzeć można było ryby czy traszki. Teraz przypominają zarośniętą zielonym kożuchem breję. To tamtędy (oraz bezpośrednio z upraw nad brzegami jezior) spływają nawozy sztuczne. Dawniej, gdy nie było oczyszczalni, ścieki płynęły wprost do jezior. Natomiast można było wziąć do rąk latarkę i w jeziorze zobaczyć raki. Teraz mamy oczyszczalnie, czystą wodę a np. raków brak (poza gatunkiem inwazyjnym).
Lokalni przedsiębiorcy a turystyka
Z turystyką związany jest sektor budowlany, przemysł spożywczy, drzewny, meblarski, transport pasażerski, handel. Dodatkowo wciąż obserwujemy rozwój nowych firm obsługujących tę branżę i nie tylko. Teoria, że około 4% firm w Giżycku jest związanych z turystyką jest niezgodne z praktyką. Czas zrozumieć, że tych kilka procent firm turystycznych zarejestrowanych w mieście współpracuje z ogromną większością wszystkich zarejestrowanych przedsiębiorstw. Turystyka jest kołem napędowym ich rozwoju. Do hotelu dostarcza się produkty żywnościowe, pralnia pierze pościel i ręczniki, firmy budowlane dokonują napraw i remontów, taksówkarze i inni przewoźnicy zapewniają transport gościom. To tylko kilka przykładów; z danych wynika, że 1 miejsce pracy w sektorze turystyki generuje 2-4 miejsca pracy w innych branżach. Czy w takim razie można lekceważyć choćby najmniejszy podmiot turystyczny? A czy owe 4% pokazuje skalę zatrudnienia, wysokość wpływających do budżetu podatków czy liczbę kontrahentów? Nie. I dlatego to teza z gruntu nierzetelna.
Życie w mieście turystycznym
W sektorze turystycznym wytwarzane jest ponad 6% polskiego PKB. Zapewnia on pracę dla ponad 700 tys. osób. Ożywienie turystyki krajowej, większa liczba imprez masowych, ale też wyższa produkcja np. jachtów przyczyniają się do rozwoju tej branży. Jak wynika z danych, miasta turystyczne są zamożniejsze niż nieturystyczne, a także charakteryzują się większą aktywnością gospodarczą. Mieszkańcy odczuwają niedogodności związane z przebywaniem w miejscu odwiedzanym przez turystów przez półtora miesiąca w roku. Warto pamiętać, że my również w tym okresie wyjeżdżamy na wakacje – w góry czy nad morze. Natomiast z istniejących i powstających atrakcji korzystają również mieszkańcy: poczynając od ścieżek rowerowych, na ofercie gastronomicznej czy kulturalnej kończąc.
Cechą charakterystyczną turystyki jest jej sezonowość. Zatem to na tym powinniśmy się skupić – zadbać o to, by region był atrakcyjny również poza głównym sezonem. Pozwoli to na pewność ciągłego zatrudnienia i rozwój branży. Pojawiające się głosy, że powinniśmy zadbać o przemysł wywodzący się z innych branż (bez konkretnego pomysłu jaki dokładnie, i w jaki sposób to zrobić), nic nie wnosi. Szanse na rozwój mamy również dzięki turystyce – ci, którzy kupują mieszkania w Giżycku, budują w okolicy wille, nabywają luksusowe dobra (jak np. drogie jachty). To między innymi przedstawiciele biznesu. Żeby podjąć decyzję o otwarciu tu firmy, trzeba mieć na przykład kandydatów do pracy czy możliwość sprawnego ubiegania się o wydawanie decyzji umożliwiających budowę i działalność nowych przedsiębiorstw. Ci, którzy zdecydowali się na inwestycje, wiedzą, jak mozolna i długa jest droga do załatwienia wszystkich niezbędnych formalności. Biznesu po prostu na to nie stać i na jego rozwój najpewniej wybrane zostanie miejsce, gdzie te warunki są spełnione. Młodzi ludzie poszukują stabilizacji, pewności zatrudnienia i możliwości rozwoju, więc potrzebne jest opracowanie strategii, która zapewni współpracę i zrozumienie potrzeb niezbędnych do rozwoju nowych firm.
Wielki biznes w małym mieście
Giżycko ma największy wskaźnik centów handlowych na mieszkańca. Świadczy to, że ilość turystów w sezonie letnim (i firm, a co za tym idzie – osób zatrudnianych przez przedsiębiorców, którzy prowadzą tu sezonową działalność) rekompensuje koszty wielkim sieciom handlowym w okresie martwym. Żadna sieć nie pozwoliłaby na straty lub umiarkowane zyski. Zauważmy, że poza sezonem centra nie są zamykane; powstają za to nowe. Sieci te zatrudniają bardzo dobrych analityków i ekonomistów. Oczywista jest więc odpowiedź, że ich działalność opiera się w Giżycku głównie na turystyce (a nie codziennych zakupach mieszkańców i pracowników wojska).
Prawdopodobnie najbardziej miarodajnym źródłem wskazującym, jak duże jest zainteresowanie Giżyckiem jako destynacją turystyczną, będzie porównanie ilości ścieków wytworzona w okresie: maj – wrzesień a okresem: listopad – marzec (bez ścieków z firm produkcyjnych). W sezonie letnim ilość ścieków wzrasta kilkukrotnie.
Miasto turystów czy miasto mieszkańców
Wierzymy, że możliwy jest wielokanałowy rozwój miasta oraz regionu. Rozwój zrównoważonej turystyki ma za zadanie przedłużenie sezonu i rozładowanie napięcia, które pojawia się w sezonie letnim. To ono wywołuje największy dyskomfort u mieszkańców. Zadowolenie z życia w pięknym miejscu, które doceniane jest również przez mieszkańców całej Polski (i innych krajów), nie wyklucza czerpania zysków z turystyki. Powinniśmy postrzegać naszą działalność bardziej jako dzielenie się tym, co mamy najlepsze, w nagrodę również korzystając z tego na wielu poziomach (finansowo, kulturalnie, etc.). Niewątpliwie mieszkamy w przepięknym zakątku świata, który doceniają również turyści. Wielu z nas, mogąc utrzymać rodziny z turystyki, postanowiło na stałe tu zamieszkać.
Jedna firma
W Giżycku jest jedna firma, która prowadzi szpital. Jest to zaledwie promil wszystkich zarejestrowanych w mieście przedsiębiorstw. Ale czy ktokolwiek odważyłby się powiedzieć, że skoro to tak marginalna statystycznie sprawa, to jest nieważna? Spółka prowadząca szpital jest tylko jedna, ale zatrudnia ona kilkaset osób, obraca dziesiątkami milionów złotych zawierając kontrakty z dziesiątkami lub nawet setkami kontrahentów. W ten sposób daje zatrudnienie i źródło utrzymania kolejnym osobom – to system naczyń połączonych. Podobnie jest w turystyce. Jedno miejsce pracy w tym sektorze to minimum 2-4 poza turystyką. Pamiętajmy o tym i nie wyciągajmy pochopnych wniosków, intuicyjnie, bez rzetelnej analizy.
artykuł stworzony przez grupę: Lokalna Organizacja Turystyki Mazury