ROZMOWA TYGODNIA: Po owocach ich poznacie – druga część rozmowy z Panem M

6

Druga część rozmowy z Panem M. – specjalistą transportu zaangażowanym w komunikacyjne sprawy Kętrzyna. Serdecznie zapraszam. 

REDAKTOR NACZELNY: Tę część zacznę mało transportowo, ale był czas, że odpowiedź na to  pytanie chciało usłyszeć wielu mieszkańców Kętrzyna. Dlaczego Pan M.?

PAN M: Komentowanie kętrzyńskiej rzeczywistości 10 czy 15 lat temu wiązało się z przyjęciem pewnej  konwencji. Wówczas chyba wszyscy w internetowej przestrzeni  posługiwali się pseudonimami. Po kilku latach moje komentarze były kojarzone przede wszystkim z nickiem Pan M. i tak zostało. A dlaczego Pan M.?  Bo moja sytuacja w pewien sposób przypomina perspektywę bohatera z książki Sienkiewicza „Wspomnienia z Maripozy”. Bohater jest Polakiem, mieszka w Warszawie, ale interesują go  osobliwości okolic, w których leży Maripoza. Jest zafascynowany miasteczkiem i chciałby na starość właśnie tam znaleźć swoją przystań.

REDAKTOR NACZELNY: Jest Pan autentycznie zaangażowany w Kętrzyn i to się czuje czytając Pana wpisy. Ale przecież Pańskie teksty to prawdziwa skarbnica wiedzy. Takie opinie coraz częściej pojawiają się w kontekście nie tylko komentarzy, ale i postów zamieszczanych na facebookowej stronie „Strefa Ruchu”. Wielu czytelników o różnych przecież przekonaniach politycznych mówi w tej sprawie jednym głosem, domagając się rozwiązań Pana M. Czy byłby Pan gotów wesprzeć Kętrzyn swoją wiedzą związaną z ruchem drogowym lub komunikacją miejską?

PAN M: Byłem i jestem. W roku 2012 przygotowałem projekt ratunkowy, który już wtedy mógł postawić kętrzyńską komunikację na nogi i nie dopuścić do obecnych dziś problemów transportowych związanych z masową zmianą zachowań komunikacyjnych. Niestety projekt został rozparcelowany i pomimo, że Miasto go nie nabyło, wykorzystało kluczowy element optymalizacji kosztów – czyli jednokierunkowy przebieg okrężny na „Falklandach”. Jednak zaoszczędzone środki nie zostały  zgodnie  z założeniem przesunięte na ekspansję działalności – w tym odtworzenie połączenia  na Poznańską, czy wzrost częstotliwości kursów pozostałych linii, ale na zakup czterech niefunkcjonalnych, małych solarisów. Wspominałem o tym w poprzedniej części Naszej rozmowy. Jednocześnie były burmistrz i jego zastępca  próbowali mnie zdyskredytować w oczach słuchaczy kwestionując niezbywalne zasady inżynierii komunikacyjnej. Po latach okazało się że miałem rację. Czy w takiej atmosferze i z tymi ludźmi, można współpracować? Moim zdaniem nie, dlatego nie interesują mnie żadne propozycje ze strony środowiska byłego burmistrza Hećmana.

REDAKTOR NACZELNY: Słuszność metod które Pan proponuje potwierdza choćby przykład Kielc, który  niedawno opisał Pan na Facebooku. Ale przecież tych przykładów jest dużo więcej. A nie ma pan wrażenia, że były burmistrz i jego ludzie po prostu nie potrafili znieść swojej porażki? Przecież Pan ich regularnie punktował wykazując niekompetencję kadr. Przez niewiedzę ludzi Hećmana nakładane były kary i trwonione publiczne środki.

PAN M: Jeśli motywacją pewnych działań ze strony ekipy Hećmana była wówczas jedynie chęć podstawienia mi nogi, to tym bardziej ludzie ci nie powinni w moim przekonaniu piastować publicznych stanowisk. Gdy w lokalnej prasie pojawił się artykuł „Autobusy na Poznańskiej to konieczność, nie fanaberia” – gdzie został poruszony temat potrzeb społecznych w zakresie publicznego transportu zbiorowego m.in. w rejonie ulicy Bydgoskiej, to dziwnym zbiegiem okoliczności, wkrótce splantowano parking u zbiegu Bydgoskiej i Konopnickiej, który miał pełnić rolę pętli autobusowej. Kursom na Poznańską miało natomiast przeszkadzać rzekomo skrzyżowanie Mazurskiej z Daszyńskiego. Dziś autobusy jeżdżą bez problemu jednokierunkowo ulicą Mazurską tak, jak proponowałem w roku 2012, ale wtedy wyglądało to na regularną wojnę z komunikacją miejską, na czym tracili Mieszkańcy. Tak rządził Hećman. Pętli na Bydgoskiej co prawda nie odtworzono do dziś i autobusy kluczą lokalnymi ulicami Osiedla Zatorze, ale myślę że to wszystko jest do nadrobienia  po tych wyborach. W świetle tych faktów nie widzę nawet miejsca dla ewentualnej współpracy, z ekipą  byłego burmistrza oraz samym Krzysztofem Hećmanem.

REDAKTOR NACZELNY: Z kim jeszcze i dlaczego?

PAN M: Z ludźmi, którzy używają w czasie aktualnej kampanii,  perfidnej i toksycznej retoryki wobec mnie, którzy publicznie mnie zniesławiają i kwestionują moje kwalifikacje, gdy zwracam uwagę na nieprawidłowości w funkcjonowaniu komunikacji i proponuję rozwiązania, za które ręczę głową. Jeden kandydat na radnego  bardzo mocno podkreślający swoje prospołeczne nastawienie – choć tym razem z innego  komitetu, twierdzi, że negowanie przeze mnie polityki transportowej Miasta w okresie trzech kadencji przed rokiem 2018, to zemsta na Hećmanie i (uwaga hit!) nie powinienem uważać co jest dobre, a co złe, bo to nie służy interesowi ogółu. Widzisz Boże i nie grzmisz!  Propozycje dobrych rozwiązań i ostrzeżenia przed niewłaściwymi realizacjami są działaniem aspołecznym? Czy mam rozumieć, że dla tego kandydata do Rady Powiatu, w interesie ogółu był wieloletni brak autobusu na Poznańską, albo ciągle wadliwia organizacja ruchu w Alei Pileckiego, przez co pośrednio doszło do śmiertelnego wypadku? Koncepcja reorganizacji ruchu została zaprezentowana w domenie publicznej – na stronie Strefa Ruchu, funkcjonującej na profilu Pan M., natomiast mniej więcej dwa lata temu, problem poruszyłem na łamach prowadzonego przez Pana portalu. I nic. Nawet śmierć człowieka nie spowodowała właściwego działania stosownie do obowiązków, po stronie zarządzającego ruchem. Kilka różnych spraw, ale wniosek jest jeden: głosujmy odpowiedzialnie w tych wyborach. Ja nie wierzę w dobre intencje ludzi epatujących w okresie przedwyborczym atrakcyjnymi hasłami, które przez długie lata były im obce. Kilka dni temu na Facebooku, pod pierwszą częścią wywiadu gdzie krytycznie wypowiedziałem się o polityce transportowej Krzysztofa Hećmana gdy był burmistrzem Kętrzyna, zwyzywano mnie od buraków i baranów. Czy niektórzy mają aż taki sentyment do braku autobusów na Limanowskiego i Bydgoskiej. W tych wyborach Kętrzynianie zadecydują czy chcą powrotu do tamtych standardów, czy wolą nową jakość.

REDAKTOR NACZELNY: Impertynencje w internecie lub wręcz hejt, to problem naszego życia publicznego. W wyniku hejtu w ubiegłym tygodniu został zaatakowany mój Ojciec. To przykre, zwłaszcza, że ludzie oczekują Pańskich rozwiązań. Niestety hejt zdominował tę kampanię. A współpraca z PiS?

PAN M: Bezsprzecznie, hejt dominuje w tej kampanii, ale proszę zwrócić uwagę na kampanię Pana Karola Lizureja. Jest spokojna i merytoryczna. Także po stronie Jego sympatyków niezwiązanych z komitetem, dyskusja przebiega na poziomie jakiego byśmy oczekiwali. To w połączeniu z wysokimi notowaniami w dwóch sondażach, daje nadzieję na lepsze standardy w życiu publicznym  Kętrzyna. To dobry prognostyk. A jeśli chodzi o współpracę z PiS, to chyba nigdy jej nie było, bo przecież ciężko nazwać współpracą – jednostronną pomoc.

REDAKTOR NACZELNY: Czyli? 

PAN M: W roku wyborczym 2018, kętrzyński PiS epatował świetnym projektem kompleksowej odbudowy systemów transportowych Kętrzyna, czyli projektem zakładającym już nie doraźną korektę komunikacji, ale wobec fatalnej wieloletniej polityki transportowej Hećmana – odbudowę układu komunikacyjnego, reorganizację ruchu na ulicach miasta i korektę infrastruktury celem stworzenia modelowego rozwiązania. Ponieważ w mojej ocenie projekt został potraktowany jako trampolina do politycznej kariery części osób startujących z list PiS, odebrałem radnemu Rypinie prawo do wykorzystywania projektu tak w części, jak i w całości. Tymczasem w roku 2022 elementy  mojego projektu wykonanego do roku 2018, zostały nieudolnie zaimplementowane przez podmiot GF Transport Consulting, wykonujący ostatnią reformę komunikacji miejskiej.

REDAKTOR NACZELNY: No tak, przecież Pańska trójka z roku 2018, to wypisz wymaluj obecna linia nr 1. Przystanek przy Lidlu i  skomunikowania na przystanku Plac Grunwaldzki (niestety wprowadzone nieudolnie) to także Pańskie Rozwiązania.

PAN M: Zgadza się. Nawet właściciel firmy napisał wprost, że skorzystał z propozycji wskazanych przez Rafała Rypinę – czyli moich, którymi Rypina popisywał się w kampanii wyborczej 2018. Nie wiem czy radny Rypina przekazał materiały tej firmie, czy też podmiot samowolnie je wykorzystał, natomiast Burmistrz Niedziółka gdy tylko zorientował się w sytuacji, zerwał współpracę z tym podmiotem – i tu moje wyrazy szacunku. W sprawę  zaangażował się oraz pilotował ją nowy  Zastępca burmistrza  – dziś kandydat na Burmistrza Kętrzyna – Pan Karol Lizurej. Wtedy, czyli rok temu, gdy zgłaszałem te uwagi oraz inne dotyczące prowadzonych przez Miasto inwestycji drogowych, nikt nie wiedział kto będzie kandydował, nikt nie prowadził kampanii, a mimo tego, Karol Lizurej pochylił się nad problemem, projekt techniczny został skorygowany i dzięki temu Kętrzyn ma dobrze wykonany remont ulicy Jagiełły, która zachowała swoją geometrię. Kolejna rzecz – zlikwidowana za rządów Hećmana niedoszła pętla dwójki na Bydgoskiej. Pisałem o tym na swojej stronie na Facebooku. Tylko dwóch ludzi spośród osób związanych z życiem publicznym Kętrzyna zwróciło uwagę na ważne kwestie jakie poruszyłem w tym materiale. Reakcja pojawiła się ze strony Kętrzyn Bez Cenzury oraz Karola Lizureja. Proszę Państwa, po owocach ich poznacie. Ja nie mam wątpliwości, że Karol Lizurej byłby dobrym burmistrzem Kętrzyna, a w mojej ocenie – najlepszym spośród osób ubiegających się dziś o ten urząd.

REDAKTOR NACZELNY: A jak Pan ocenia kętrzyński PiS? Przecież to Pan pomagał w kampanii wyborczej Rafała Rypiny w roku 2018. Jest Pan pomysłodawcą ulotki, biuletynu i projektu komunikacji który był motywem przewodnim tamtej kampanii. To na Pana pomysłach zdobył  popularność radny Rypina.  

PAN M: Gdybym to wszystko miał oceniać w kategoriach moralnych, byłbym zmuszony używać wyrazów dalece wykraczających poza ramy słownika ludzi cywilizowanych, zwłaszcza, że w ostatni projekt zaangażowałem się w sposób szczególny. Miało to być swego rodzaju zwieńczenie mojej pracy i życia, nie tylko zawodowego. Od kilku lat jestem osobą schorowaną. „Przygodę z rakiem” zacząłem w 2004 roku. Po operacji był spokój, ale  po dziesięciu latach problemy zaczęły nawracać. Po kolejnej chemioterapii  pojawiły się problemy nefrologiczne. W sprawę Kętrzyna, miasta które pokochałem jak Maripozę pokochał sienkiewiczowski Pan M., byłem zaangażowany wyjątkowo. Po chemii w 2016 roku, pojawiła się obawa o życie, ale i zwykła ludzka myśl, żeby zostawić po sobie coś dla Kętrzyna i coś, co będzie służyło ludziom. W 2017 roku zawarłem z Rypiną umowę dżentelmeńską, że pomogę mu w kampanii, ale on po wyborach wygrywając lub zawierając koalicję, wprowadzi oczekiwaną przez Kętrzynian moją reformę komunikacji miejskiej. Jak wyszło – wiemy, a ja od sześciu lat mam ciężkiego kaca moralnego, że rekomendowałem niewłaściwego człowieka. Od dwóch tygodni przebywam w szpitalu, gdzie spędziłem już trzecie z rzędu Święta Wielkanocne. Mimo tego – jak Pan widzi – ciągle  pamiętam o Kętrzynie i o swoich zobowiązaniach wobec Ludzi.

REDAKTOR NACZELNY: Reforma komunikacji była zobowiązaniem? Wobec kogo?

PAN M: Wobec Kętrzynian – Osób z którymi przegadałem godziny w czasie prowadzonych badań komunikacji w roku 2012 i 2017. Wobec Seniorów, którzy bardzo mi dziękowali gdy wspominałem o bilecie seniora i potrzebie koncentracji kursów na cmentarz (słuszność mojej tezy potwierdziła radna Piasecka na specjalnej sesji Rady Miasta na przełomie 2012 i 2013 roku); wobec Mieszkańców Osiedla Kolejowego, którzy w 2017 roku nie kryli entuzjazmu na myśl o „trójce” przez ulicę Limanowskiego, czy w końcu wobec wszystkich pasażerów i pracowników komunikacji miejskiej, liczących tak bardzo na dobrą komunikację, która również podniesie ich morale zawodowe. Część z tych Osób do dziś dzwoni do mnie z życzeniami świątecznymi. Część z Nich nadal mnie pyta, na kogo głosować teraz, żeby była szansa na wszystko to, o czym Pan M. pisze? Szanowni Państwo, po owocach ich poznacie. Zobowiązałem się zrobić w Kętrzynie dobrą komunikację i dokąd  będę w stanie pomagać nowemu burmistrzowi wprowadzić oczekiwane społecznie i jednocześnie modelowe rozwiązania komunikacyjne o których piszę, będę oferował swoją pomoc. Ważna jeśli nie kluczowa, będzie oczywiście postawa samego włodarza. To musi być osoba otwarta, umiejąca dostrzec problem i gotowa zmierzyć się z nim. W moim poczuciu takimi cechami dysponuje tylko jeden kandydat – Pan Karol Lizurej. Nazywam się Marcin Banach, jestem inżynierem transportu i popieram Karola Lizureja.

REDAKTOR NACZELNY: Dziękuję Panu za tę rozmowę.

6 thoughts on “ROZMOWA TYGODNIA: Po owocach ich poznacie – druga część rozmowy z Panem M

  1. Zajebisty materiał. Panie Marcinie dużo zdrowia i szacun za to co Pan robi. Kto by nie został burmistrzem niech to przeczyta. Pozdrowionka dla Pana i red. Jędrzejczaka.

  2. Tak to jest kiedy Pan M mając tak duża wiedzę w sprawie infrastruktury drogowej chciałby służyć swoja wiedza i doświadczeniem nie potrafią rządzący z tego skorzystać !
    Ten śmiertelny na Pileckiego wypadek i sygnalizowanie przyczyny przez Pana M dla Starostwa nie odbiło się to żadnym echem !!!
    Wiec pytanie czy należy robić coś dobrze czy robić aby robić bo to i tak nie za moje ??

    1. Dziękuję serdecznie za komentarz. Gorzka konstatacja, ale w pełni uprawniona. Oczywiście należy robić jak najlepiej. Zgadza się, Kętrzyn potrzebuje zupełnie innych ludzi w samorządzie. Pozdrawiam serdecznie ✋

  3. – dodam smutne pocieszenie: większość polskich samorządów, od trzydziestu lat, potrzebuje tych innych ludzi…
    – miło poznać, pozdrawiam czyli zdrowia życzę, Bogumił Kowszuk (kiedyś UPR, dziś RN-Konfederacja, a gdy chwilami wpieniony na samą-rządność nad Gubrem to „gubernator” lub „Rastenburger”)

    1. Nie wstydzi, tylko chroni swoje dobra osobiste przed różnej maści matoł(k)ami i skurwysynami hejtującymi z anonimowych kont, dla których ostatnią rzeczą jaka ich interesuje, jest merytoryczny przekaz mojej wypowiedzi i interes publiczny któremu ma służyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *