FELIETON: Równość nie tylko dla kobiet – Lewica musi zwrócić się uwagę na prawa mężczyzn
Od lat w debacie publicznej w Polsce narasta polaryzacja polityczna, szczególnie widoczna wśród młodego pokolenia. Podczas gdy młode Polki coraz częściej zwracają się ku lewicy, ich rówieśnicy – młodzi mężczyźni – w znacznym stopniu wybierają prawicowe ugrupowania. To zjawisko staje się źródłem frustracji dla lewicowych polityków i komentatorów, którzy często sprowadzają ten trend do prostych oskarżeń: mężczyźni tęsknią za utraconymi przywilejami, są mniej empatyczni niż kobiety i bardziej podatni na populistyczne hasła. Jednak taka interpretacja nie oddaje pełni złożoności problemu, a przede wszystkim ignoruje rzeczywiste wyzwania, przed którymi stoją mężczyźni w Polsce.
W tradycyjnej narracji lewicy dominują tematy związane z prawami kobiet i mniejszości, co jest naturalną odpowiedzią na historyczne i strukturalne nierówności. Niestety, w tej retoryce zabrakło miejsca dla mężczyzn. Lewicowe hasła o równości płci często były interpretowane przez mężczyzn jako skierowane głównie do kobiet, co prowadziło do poczucia wykluczenia. Zamiast aktywnie włączać mężczyzn w debatę na temat równości, lewica nierzadko marginalizowała ich problemy, traktując je jako mniej istotne lub wręcz nieistniejące.
Przykładem tego jest choćby kwestia nierównego wieku emerytalnego. Mężczyźni w Polsce pracują średnio o pięć lat dłużej niż kobiety, a ich życie zawodowe rozpoczyna się wcześniej. Statystycznie żyją również o osiem lat krócej niż kobiety, co oznacza, że na emeryturze spędzają o kilkanaście lat mniej. Mimo to lewica przez lata unikała otwartej debaty na temat tej dysproporcji, skupiając się na problemach kobiet.
Podobnie ignorowano inne wyzwania, z którymi zmagają się mężczyźni: obowiązek służby wojskowej, wyższy wskaźnik samobójstw, większe ryzyko śmiertelnych wypadków przy pracy czy wyższy odsetek chłopców, którzy mają problemy z nauką i edukacją. Lewica, skoncentrowana na walce o prawa kobiet i mniejszości, nie dostrzegała, że także mężczyźni mogą doświadczać dyskryminacji związanej z płcią.
Na szczęście, powoli dostrzega się potrzebę zmiany tej narracji. Przełomowym momentem w tej debacie było wystąpienie minister ds. równości, Katarzyny Kotuli, podczas spotkania w ramach Campusu Polska Przyszłości. Zapowiedziała ona, że jednym z głównych tematów podejmowanych przez Polskę podczas prezydencji w Unii Europejskiej będzie kwestia praw mężczyzn i chłopców. Kotula podkreśliła, że lewica nie może dłużej ignorować problemów, z jakimi borykają się mężczyźni, i że potrzebna jest wspólna walka o równość płci, z korzyścią zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Kotula zwróciła uwagę na obszary, w których mężczyźni czują się szczególnie poszkodowani, takie jak nierówny wiek emerytalny, kwalifikacja wojskowa, czy sytuacja w edukacji, gdzie chłopcy osiągają gorsze wyniki od dziewcząt i częściej powtarzają klasy. Zapowiedziała również wprowadzenie tych tematów na agendę polityczną, co stanowi istotny krok naprzód w włączaniu mężczyzn do debaty na temat równości płci.
Kluczowe w tej zmianie podejścia jest zrozumienie, że walka o prawa mężczyzn nie stoi w opozycji do walki o prawa kobiet. Równość płci nie polega na stawianiu jednej grupy przeciwko drugiej, lecz na wspólnej walce o sprawiedliwość i lepsze warunki życia dla wszystkich. Problemy mężczyzn, takie jak wyższe wskaźniki samobójstw, samotność, przemoc fizyczna (głównie rówieśnicza) czy ryzyko śmiertelnych wypadków w pracy, są realnymi wyzwaniami, które wymagają systemowych rozwiązań. Ich ignorowanie tylko pogłębia poczucie wykluczenia tej grupy społecznej.
Warto zwrócić uwagę, że patriarchat, który tradycyjnie kojarzy się z dominacją mężczyzn, nie służy wszystkim mężczyznom. Wręcz przeciwnie, utrwala on hierarchie i szkodliwe wzorce, które uderzają także w samych mężczyzn. Kulturowe normy związane z męskością, takie jak przymus bycia silnym, samodzielnym i dominującym, prowadzą do presji i frustracji, która odbija się na zdrowiu psychicznym i fizycznym mężczyzn.
Brak zainteresowania lewicy problemami mężczyzn stworzył przestrzeń, którą skutecznie wykorzystuje prawica, a zwłaszcza jej skrajne skrzydła. Wykorzystują one tradycyjne stereotypy związane z męskością, oferując poczucie przynależności do „silnej” grupy i odwołując się do konserwatywnych wartości. Ta narracja opiera się na podtrzymywaniu schematów dominacji, rywalizacji i indywidualizmu, które choć często szkodliwe, dają mężczyznom pozorne poczucie stabilności w dynamicznie zmieniającym się świecie.
Jednak takie podejście nie rozwiązuje problemów, z jakimi borykają się mężczyźni. Zamiast tego umacnia struktury patriarchalne, które są szkodliwe zarówno dla kobiet, jak i dla samych mężczyzn. Lewica ma tu okazję, by zaoferować alternatywę, która nie opiera się na podziałach, lecz na wspólnej walce o równość i sprawiedliwość społeczną.
Zapowiedzi Katarzyny Kotuli o wprowadzeniu praw mężczyzn i chłopców na polityczną agendę mogą być początkiem istotnej zmiany w podejściu lewicy do kwestii równości płci. Jeśli lewica chce odzyskać mężczyzn, musi aktywnie włączyć ich w swoje programy polityczne i przestać marginalizować ich problemy. Kluczowe jest jednak, by robiła to w sposób, który nie będzie stawiać jednej płci przeciwko drugiej, lecz będzie dążył do budowania bardziej sprawiedliwego społeczeństwa dla wszystkich.
Równouprawnienie nie jest zero-jedynkową grą o władzę między kobietami a mężczyznami, lecz wspólną walką o lepsze życie. Problemy, z którymi borykają się mężczyźni, jak i te, które dotykają kobiety, są ze sobą powiązane, a ich rozwiązanie może przynieść korzyści całemu społeczeństwu. Najwyższy czas, by lewica przestała ignorować tę prawdę i zwróciła się bezpośrednio do mężczyzn, proponując im realne wsparcie w ich codziennych wyzwaniach.
Patriarchat nie musi służyć nikomu – ani kobietom, ani mężczyznom. Tylko wspólnym wysiłkiem można go przezwyciężyć, tworząc społeczeństwo, w którym każdy, bez względu na płeć, ma równe szanse na godne i szczęśliwe życie.