KORSZE: Sątoczno walczy o szkołę. Po słowach burmistrza Korsz zawrzało
Jedna wypowiedź wystarczyła, by w gminie Korsze wybuchła największa od lat burza społeczna. Burmistrz Jan Adamowicz, podczas sesji Rady Miejskiej 28 października, mówiąc o planach likwidacji Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Sątocznie, stwierdził, że „dzieci ze wsi nie powinny chodzić do szkoły w mieście, bo to dla nich traumatyczne doświadczenie”.
Słowa te – szeroko cytowane przez Radio Olsztyn i komentowane w mediach ogólnopolskich – wywołały falę oburzenia wśród mieszkańców i rodziców uczniów.
Szkoła w Sątocznie od lat stanowi centrum lokalnego życia. Choć uczęszcza do niej mniej dzieci niż w miejskich placówkach, to dla mieszkańców wsi jest symbolem tożsamości, wspólnoty i ciągłości pokoleń.
Tym bardziej zabolały ich słowa burmistrza, które odebrano jako pogardliwe i dzielące społeczność.
– Nie ubiór świadczy o człowieku. Mieć garnitur, a zero empatii – to dopiero różnica – napisała jedna z mieszkanek Korsz.
– Jak można dzielić dzieci ze względu na miejsce zamieszkania? To skandaliczne i przykre – dodała inna.
Wielu rodziców nie ukrywa, że po tych słowach stracili zaufanie do władz gminy.
– Zamiast wspierać szkołę, burmistrz nas upokorzył. My tu żyjemy, pracujemy, płacimy podatki. Czy nasze dzieci są gorsze, bo mieszkają na wsi? – pyta pani Marta, mama jednego z uczniów.
Podczas wspomnianej sesji rada debatowała nad projektem likwidacji szkoły w Sątocznie i przeniesienia uczniów do Korsz lub Łankiejm. Oficjalny powód – spadająca liczba uczniów i wysokie koszty utrzymania. Nieoficjalnie jednak wielu mieszkańców uważa, że to kolejny etap „czyszczenia mapy edukacyjnej” w gminie, w której już wcześniej zamykano małe szkoły.
– To nie są żadne oszczędności, tylko wygoda urzędników. Za kilka lat nie będzie tu już nic – ani szkoły, ani dzieci, ani ludzi – mówi pan Jerzy, były nauczyciel z Sątoczna.
Rodzice uczniów zapowiadają, że nie zgodzą się na likwidację i są gotowi zorganizować protest przed urzędem miasta.
Wobec rosnącego oburzenia społecznego burmistrz Adamowicz opublikował na swoim profilu krótkie przeprosiny, tłumacząc, że jego słowa „zostały wyrwane z kontekstu”. Wpis jednak nie uspokoił nastrojów – wręcz przeciwnie.
– Post na Facebooku to nie jest przeprosiny. My nie jesteśmy awatarami, tylko ludźmi. Burmistrz powinien przyjechać do Sątoczna i spojrzeć rodzicom w oczy – komentuje pani Ewa, sołtyska wsi.
Do sprawy odniósł się nawet Zbigniew Stonoga, który w nagraniu zamieszczonym w sieci ostro skrytykował burmistrza, zarzucając mu pogardę wobec mieszkańców wsi. Nagranie obejrzały tysiące osób, a sprawa zyskała ogólnopolski rozgłos.
Media z całej Polski cytują fragment wypowiedzi burmistrza, a internauci wskazują, że jest to symboliczny przykład oderwania władzy od społeczeństwa lokalnego.
Burmistrz Jan Adamowicz jest członkiem ugrupowania „Razem Możemy Więcej”, w skład którego wchodzą także starosta kętrzyński Michał Kochanowski i wójt gminy Kętrzyn Paweł Bobrowski. Środowisko to coraz częściej krytykowane jest za brak dialogu z mieszkańcami i skłonność do zamykania szkół oraz instytucji publicznych w mniejszych miejscowościach.
– Razem mogą więcej – ale tylko zamykać. Szkoły, ośrodki, a wkrótce może i całe wsie – ironizuje jeden z mieszkańców Sątoczna.
Sprawa szkoły w Sątocznie to coś więcej niż lokalny spór o budżet. To test na to, czy władza w gminie Korsze rozumie, czym jest społeczna odpowiedzialność. Bo szkoła na wsi to nie luksus – to ostatni bastion wspólnoty, godności i tożsamości.
Nie da się mówić o rozwoju, kiedy jedynym sposobem na „oszczędności” jest zamykanie drzwi tam, gdzie wciąż słychać dziecięcy śmiech.
Bardzo dobrze napisane. Coraz mogą więcej ….