RECENZJA: Skazany na śmierć
Przeglądając seriale, które mógłbym obejrzeć, wielokrotnie przewijał mi się tytuł „Skazany na śmierć”. Za każdym razem obejrzałem dwie/trzy sekundy zwiastuna i przewijałem dalej. W końcu stwierdziłem, że obejrzę go w całości. Przyznam szczerze, że bardzo mnie zaintrygował, dlatego też postanowiłem obejrzeć cały ten serial.
Niewątpliwie jest to jedna z najdłuższych produkcji, jakie miałem przyjemność oglądać, poświęciłem wiele godzin, aby ją ukończyć. Historia opowiada o dwóch braciach, młodszy jest ułożonym chłopakiem, skończył studia inżynierskie, jest niebywale inteligentny i zarabia ogromne pieniądze. Starszy zaś jest typowym rozrabiaką, który ma talent do pakowania się w kłopoty.
Serial po raz pierwszy wyemitowany został 29 sierpnia 2005 roku w stacji telewizyjnej FOX w USA, już premierowy odcinek przyciągnął rzeszę fanów. W Polsce emisja pierwszego odcinka przypadła na 28 stycznia 2007 roku w Polsacie. Początkowo serial miał liczyć jedynie 13 odcinków, jednak ze względu na oglądalność liczbę tę zwiększono do 22, a w ostateczności do 90. Każdy z odcinków liczy ponad 40 minut, co daje ponad 60 godzin oglądania. Ciekawym faktem jest, że niektórzy aktorzy dobierani byli na 3 dni przed rozpoczęciem produkcji.
Michael Scofield, w którego rolę wcielił się Wentworth Miller stanął przed niemałym wyzwaniem, jego starszy brat, Lincoln Burrows został wrobiony w zabójstwo ważnej osobowości ze świata polityki USA i miał zostać, tak jak w tytule, skazany na śmierć. Aby ratować brata, Michael pozoruje napad na bank, aby trafić do tego samego więzienia w Fox River i rozpocząć swój wcześniej przygotowany plan uwolnienia brata.
Przyznam szczerze, że plan obmyślony przez jednego z głównych bohaterów i to w jaki sposób miał go zapisanego jest wręcz niewiarygodne. Paul Scheuring, który jest twórcą serialu, przyłożył niebywałą uwagę, aby każdy szczegół planu młodszego z braci był dopracowany.
Dodatkowo bardzo spodobał mi się wątek dobierania wszystkich bohaterów, każdy z odmiennym temperamentem idealnie dopasowany do swojej roli. Moim zdaniem to właśnie dopasowanie aktorów do ich ról było największym sukcesem serialu.
Nie ma w nim przesytu efektów specjalnych, muzyki czy też akcji jak to często bywa w amerykańskich produkcjach. Faktem jest, że wydarzenia, które mają tam miejsce przy dużym szczęściu byłyby możliwe do zrealizowania w normalnym świecie w tamtych czasach.
Osobiście mogę polecić ten serial każdemu z czystym sercem. To produkcja dla fanów wielkich antagonistów i ich genialnych planów, zwrotów akcji i tematyki więziennictwa oraz służb specjalnych.