KULTURA W DŁONI

W ramach cyklu Strefa Poezji chcemy dla państwa prezentować lokalnych twórców nie tylko z Kętrzyna, le też z okolic. Tym razem o poezji porozmawiamy z panią Anetą Przybyłek, która w ostatnim czasie została nagrodzona w III Wojewódzkim Konkursie Poetyckim „Z polskiégo na nase”.

REDAKTOR NACZELNY: Co sprawiło, że zdecydowałaś się na udział w konkursach poetyckich i jakie były twoje pierwsze sukcesy?

ANETA PRZYBYŁEK: W 2010 roku otrzymałam wyróżnienie za zestaw wierszy, w konkursie im. Leonarda Turkowskiego, ogłoszonym przez Bartoszycką Grupę Literacką „Barcja” w lokalnym tygodniku – „Goniec Bartoszycki”.

Coś mnie tknęło, żeby spróbować. To był mój pierwszy sukces. W 2013 roku, w tym samym konkursie, również za zestaw wierszy, zostałam doceniona i przyznano mi pierwsze miejsce. Rozstrzygnięcie odbyło się wówczas w Piwnicy Artystycznej, przy okazji obchodów 30- lecia wspomnianej Grupy Literackiej. Później prezes tejże grupy- Jerzy Sałata- namówił mnie, a wręcz zmusił, bym wysłała wiersze do olsztyńskiej Fundacji Środowisk Twórczych, której kapituła, w 2014r., przyznała mi nagrodę „Talent Roku” w kategorii „Erato – poezja”. Od tamtego czasu wzięłam udział w kilku jeszcze konkursach literackich, lecz bardziej z powodu sprzyjających okoliczności, niż jakiegoś szczególnego ich poszukiwania. Ostatnie uznanie dla moich wierszy związane jest z udziałem w warsztatach literackich, zorganizowanych przez lublinieckie Wydawnictwo św. Macieja Apostoła w Szydłowcu i konkursem literackim „Z polskiego na nase” Gminnego Ośrodka Kultury w Dźwierzutach. Odebrałam tam nagrody za wiersze: „Maryjo”, „Szydłowiecka Zosia”, „Zapytam babcię” i „Pani Poezja”. Ostatnie dwa zostały przetłumaczone, przez pana Pawła Szutowa, na gwarę mazurską.

REDAKTOR NACZELNY: Jakie są główne źródła inspiracji dla Twojej poezji i dlaczego wybierasz tak różnorodne tematy w swoich wierszach?

ANETA PRZYBYŁEK: Inspiruje mnie zarówno radość życia, jak i tajemnica śmierci, natura, a w szczególności góry, muzyka, koncerty, również cisza, zapachy, sny, podróże, poezja, zachowania ludzi, wydarzenia z codzienności, przeczytane książki, głębia duchowości, sytuacje trudne, a w tym wszystkim moje emocje, które chcą w jakiś sposób wypłynąć.

Przeważnie jest tak, że iskra zapala się wydawałoby się w najmniej stosownym momencie. Są to różne okoliczności, nieraz bardzo poważne lub przeciwnie – zabawne. Czasem wystarczy tylko słowo kogoś innego, jakieś pytanie, obraz wycięty z żywego krajobrazu, czy spod ręki jakiegoś malarza albo fotografa. To są te momenty, które mnie inspirują, które często się ze mną droczą, dyskutują i podpowiadają „pisz”. Taki wewnętrzny przymus, ale z ogromną dozą przyjemności.

REDAKTOR NACZELNY: Czy Twoja rodzina wspiera twoją pasję literacką i jakie jest ich podejście do Twojego tworzenia?

ANETA PRZYBYŁEK: Mojej rodzinie dziękuję za to przede wszystkim, że stworzyła przestrzeń dla mojej pasji do pisania i gór. Oni rozumieją moją naturę, moje „bujanie w obłokach”, moje chwile odosobnienia. Dzięki temu, że pasją mojej mamy jest gotowanie i ogrodnictwo, a taty uprawianie ziemi i majsterkowanie, moją może być pisanie i wędrowanie po Tatrach. Nie miałabym na to czasu, ani wewnętrznej zgody, gdybym musiała robić to wszystko, czego już za mnie, w moim życiu, dokonali rodzice. Dzięki temu, że każdy ma swoją przestrzeń moja nigdy nie była ciasna. Stąd także bierze się różnorodność tematów. Jeśli zaś chodzi o moich dorosłych już synów, rodzeństwo i dalszą rodzinę, to póki co przyglądają się mojej drodze w pisaniu. Czasem coś skomentują, ale raczej w pozytywnym świetle. Młodszego syna częściej angażuję w rolę krytyka, jednak jest łagodny. Zresztą on sam ma już za sobą dziecięcą próbkę poetycką. Starszy kiedyś dał mi zlecenie na wiersz „Małpa”, za który w późniejszym czasie uczennica Weronika Mieszkowska otrzymała wyróżnienie w II Powiatowym Konkursie Recytatorskim dla Młodzieży „Poeta w porę odkryty…Barcja”. Stąd też czerpię siły i motywację, by robić nadal to, co robię. Tak to już jest, że jeśli ktoś nam nie przeszkadza, to tym samym pomaga. Kiedyś można było pisać i chować do przysłowiowej szuflady, dziś można z wieloma sprawami nie zdążyć, dlatego dużo publikuję na swoim profilu FB, bo czuję potrzebę dzielenia się tym, co mam w sobie.

REDAKTOR NACZELNY: Kiedy możemy się spodziewać Twojego tomiku poetyckiego, i czy możesz podzielić się trochę informacjami na jego temat?

ANETA PRZYBYŁEK: Tomik „Ścieżki mego życia” powinien ukazać się w październiku tego roku. Zostanie wydany przez Wydawnictwo św. Macieja Apostoła w Lublińcu, prowadzone przez państwa Czesławę i Edwarda Przebieracz, z którymi połączyła mnie wspólna pasja i warsztaty literackie w Kielcach i Szydłowcu. W tomiku zostaną zamieszczone wiersze, które powstały do 2018 roku i będzie on podzielony na 7 części tematycznych. Ostrzegam więc, że nie będzie cienki i mam nadzieję, że każdy zainteresowany znajdzie coś tam dla siebie, na zasadzie chociażby przypadkowego trafienia. Zawsze najbardziej zależało mi na tym, kiedy publikowałam coś na FB, by ktoś inny mógł siebie przejrzeć w moich emocjach i się podbudować, że nie jest sam ze swoimi, że one są podobne i podobnie można je przeżywać, bo to mi kiedyś właśnie dawała poezja ks. Twardowskiego. Z tego tylko powodu cieszę się, że te wiersze się drukują. Reszta to marność. Sukcesy są przejściowe i nie chcę by one za bardzo burzyły mój spokój i porządek, na jaki tak długo musiałam czekać. Kto w życiu pokonywał jakieś trudności, na pewno zrozumie moje przesłanie w poezji.

REDAKTOR NACZELNY: Jakie są wyzwania i radości związane z byciem poetką w dzisiejszych czasach?

ANETA PRZYBYŁEK: Radością na pewno jest, jak to określa dzisiejsza młodzież, ta „epicka” swoboda w wyrażaniu siebie. Mieć w życiu coś, co mnie wyraża to skarb bezcenny. Poezja mi to daje. Wędrówki po górach i pasja fotografowania dopełniają całej reszty, którą chce karmić się moja wrażliwość. Wyzwania na pewno stawiają konkursy literackie o określonej tematyce. Nasze czasy są także nie lada wyzwaniem, kiedy tylu ludzi tworzy i chce czerpać z tego samego źródła rzeczywistości. Napisać o czymś w sposób oryginalny nie jest łatwo, ale jeśli jest się dobrze skomunikowanym z głosem swojego

serca i duszy to się może udać. A jak nie jest oryginalne dla kogoś, to na pewno dla mnie będzie. A to też jest przecież takie ważne. By wydobyć z siebie coś, co zostało zakopane albo skopane.

REDAKTOR NACZELNY: Czy masz jakieś plany lub cele związane z Twoją poezją na przyszłość? Czy planujesz uczestniczyć w innych konkursach lub wydawać więcej tomików?

ANETA PRZYBYŁEK: Jeśli patrzę w przyszłość, to chciałabym w niej widzieć swoje pasje, bo z nimi jakoś tak raźniej idzie się przez życie. Czuję, że poezja, jak nikt inny towarzyszy mi na każdym kroku. Często budząc się rano już mam ją w głowie. Muszę więc zapisać, bo mi spokoju nie będzie dawała. Kto pisze to mnie zrozumie. Pisanie w jakiś cudowny sposób uwalnia człowieka. U mnie od jakiegoś czasu mało jest dni, w których nic bym nie napisała. Poezja porządkuje mi emocje, a tym samym dba o ich właściwe proporcje. Plany nie są skomplikowane. Żyć, cieszyć się życiem, dostrzegać piękno, ale też cierpienie innych, dać się prowadzić swojemu powołaniu. Wierszy mam ogrom więc możliwe, że będzie kolejny tomik. To zależy jak ten, który powstaje będzie przyjęty. W marcu przyszłego roku planuję udział w IV Warsztatach Literackich Wydawnictwa św. Macieja Apostoła w Nysie.

Chciałabym znaleźć też czas na poznanie innych poetów – tych wybitnych i tych wschodzących. Moimi mentorami są póki co ks. Jan Twardowski, Anna Kamieńska i Halina Poświatowska. Mam też kilku swoich ulubionych z mojego obecnego otoczenia. Ale są przecież całe rzesze innych, mniej dostępnych na co dzień. Chcę móc w końcu po nich sięgnąć. Marzy mi się też jakaś okazja do połączenia poezji i malarstwa. Być może udział w spotkaniu z ludźmi, których wokół siebie zgromadził, zaginiony bez śladu w sierpniu 2017r. w Alpach Lepontyńskich, ks. Krzysztof Grzywocz. Pani profesor Marta Makarczuk z Krakowa przedstawia Go w malarstwie. Chciałabym kiedyś mieć możliwość dołączenia do jej obrazów, które i tak wiele mówią, swoich wierszy, które być może coś jeszcze dopowiedzą, przy okazji wystawy, czy wspomnień, dotyczących tego cenionego przewodnika duchowego. Mogłabym też połączyć siły z inną malarką, którą mam na wyciągnięcie ręki – Elą Pilipiuk.

Chciałabym też mieć więcej możliwości, by swą pasję do pisania wykorzystać w pracy zawodowej. Z zawodu jestem fizjoterapeutką i od 26 lat pracuję jako terapeutka w Środowiskowym Domu Samopomocy w Bartoszycach, gdzie bardzo dużo potencjału można wydobyć z uczestników zajęć, pracując z nimi na słowie. Ostatnio napisałam zabawny scenariusz do spektaklu „Śpiący krasnoludek”. Uczestnikom łatwo było nauczyć się go na pamięć, bo jest rymowany. Ostatecznie świetnie odegrali role, wyzwalając przy tym ogromne pokłady swoich emocji. W tym zakresie chciałabym zrobić może jeszcze coś więcej, obserwując ile to im sprawia radości.

Wiersze pani Anety Przybyłek znajdą państwo w bezpłatnym wydaniu gazety info-Kętrzyn24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *