TEMAT TYGODNIA: Kulisy odejścia Witolda Gagackiego
Z byłym już Dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kętrzynie spotkałem się w ostatnim dniu pracy (10 września), tuż po Sesji Rady Miejskiej, gdzie próbowano go z szacunkiem pożegnać. Chciałem z nim porozmawiać na spokojnie w budynku loży. Naszą rozmowę, co chwilę przerywali mieszkańcy Kętrzyna, którzy tłumnie w tym dniu przychodzili do Biblioteki, aby pożegnać się z wieloletnim Dyrektorem – to już był dla mnie sygnał, że Kętrzyn po raz kolejny traci wartościową osobę. To takim krótkim słowem wstępu – zapraszam państwa do poznania kulisów odejścia Witolda Gagackiego.
REDAKTOR: Jak opisze pan swoje ostatnie 10 lat pracy, a w szczególności te ostatnie miesiące, które kończą się dzisiaj?
W.GAGACKI: Jestem tutaj od 1 lipca 2011 roku, to będzie już 10 lat i 2 miesiące z małym ogonkiem i nie spodziewałem się, że będę musiał się żegnać, aczkolwiek, kiedy nastał burmistrz Niedziółka to moje notowania znacznie spadły. Powiedziano mi, że mam się nie lansować, znaczy nie robić żadnych imprez, potem przyszła pandemia i co jakiś czas dawano mi do zrozumienia, że powianiem się zwolnić. Prosiłem pana burmistrza niejednokrotnie oto żeby powiedział mi, jaki jest mój status w Bibliotece. Czy nadal będę tu pracował, bo bardzo mi zależy na pracy w tym miejscu. Mamy doskonałe wyniki, bo kętrzyńska biblioteka ma 24 miejsce na 8500 bibliotek w całym kraju. Biblioteka ma tytuł „Biblioteka Bona”, ja mam tytuł Wojewódzkiego i Krajowego Bibliotekarza Roku oraz można doliczyć wiele, wiele innych rzeczy. Załoga jest wyśmienita, bez tych ludzi nie dałoby się nic zrobić. Jednak od maja prosiłem pana burmistrza, o to żebym mógł tutaj zostać. Prosiłem, żeby dał odpowiedź, obiecał, że da odpowiedź, a później okazało się, że nie pamięta tej rozmowy. W czerwcu napisałem pisma do wszystkich radnych, gdzie zamieszczona została ocena mojej pracy przez bibliotekę wojewódzką – tylko ona ma możliwość wystawiania takiej oceny – oraz coroczną ocenę pracy biblioteki, z prośbą o interwencje. Z tego, co wiem, zbierane były również podpisy w mojej sprawie, a w to wszystko zaangażowała się pani Katarzyna Kętrzyńska. Zaangażowało się w to wiele osób, lecz jak widać nic to nie dało.
REDAKTOR: Z pewnych wątłej, jakości mediów dowiadujemy się, że przystąpił pan do konkursu?
W.GAGACKI: Pod koniec sierpnia przystąpiłem do konkursu na kierownika administracyjnego Archiwum Państwowego i wygrałem ten konkurs spośród dziesięciu kandydatów. Jak tylko wygrałem ten konkurs, zadzwoniłem do pana burmistrza z prośbą o to, żeby się spotkać. Do tego spotkania doszło 1 września. Powiedział wprost burmistrzowi, że wygrałem ten konkurs, że mam lepsze warunki finansowe, że mam 15 minut na piechotę do pracy, ale to nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo JA CHCĘ TU BYĆ. To jest tylko asekuracja, bo wiem, że z końcem roku kończy mi się umowa.
REDAKTOR: Co zrobił burmistrz Niedziółka?
W. GAGACKI: Rozmawialiśmy o kończącej się umowie od maja tego roku. Burmistrz obiecywał, że we wrześniu da odpowiedź, więc jest wrzesień i proszę o odpowiedź. Tego dnia (1 września) jeszcze nie padła ta odpowiedź. Pan burmistrz powiedział, że odpowie następnego dnia, bo musi się skonsultować. Po trzech godzinach zadzwoniono do mnie z miejskiego sekretariatu mówiąc, że chce ze mną porozmawiać wiceburmistrz Wróblem, a ten zakomunikował mi, że po konsultacjach z panem burmistrzem Niedziółką, nie będą mnie zatrzymywać.
REDAKTOR: A jakie ma pan odczucia po wczorajszej Sesji Rady Miasta?
W.GAGACKI: Tak, wczoraj odbyła się Sesja Rady Miasta. Jestem oczarowany zachowaniem, jak zachowali się radni, stowarzyszenia. Myślę, że jeżeli ktoś odchodzi, to nigdy nie jest przyjemne. Jednak takie pożegnanie, jakie było na tej sesji, to wiadomo w środku był smutek, żal, ale każdemu życzę by tak był pożegnany przez ludzi. Niekoniecznie byłem zachwycony postawą władz (Niedziółka i Wróbel), bo obaj sobie jakby nigdy nic wyszli. Dzisiaj pan burmistrz przyszedł z kwiatami i fotografem, żeby zrobić sobie zdjęcie. Otwarcie powiedziałem mu, że jest to hipokryzja, by po tylu prośbach nie odniosło to żadnego skutku, żebym tu został. Czuje się wypędzony z tego miasta, które ukochałem sobie, bo wielokrotnie prowadziłem rozmowy, żeby sprowadzić się do Kętrzyna, a tutaj są wspaniali i cudowni ludzie.
REDAKTOR: Jak na to wszystko zareagowali mieszkańcy Kętrzyna?
W.GAGACKI: Wczoraj (9 września) w Kętrzynie, był triumf społeczeństwa obywatelskiego. Dzisiaj ludzie odwracają głowy od problemów. Nie chcą reagować. Nie reagują jak ktoś kogoś bije, poniża czy zachowuje się tak czy inaczej, a tutaj te miasto nie odwróciło ode mnie głowy. Mało tego ci ludzie ryzykują, bo ci ludzie występują pod własnym nazwiskiem, ryzykują tym samym własny dobrostan dla mnie i to było coś cudownego. Tyle telefonów, tyle dobrych słów, które otrzymałem przez te ostatnie miesiące i ostatnie dni. Nie spodziewałem się tak wielkiej życzliwości w Kętrzynie. Dziś dla mnie, co jest wielkim zaszczytem, odwiedził mnie Dyrektor Biblioteki Wojewódzkiej, żeby też pożegnać mnie w ostatnim dniu, jako dyrektora.
REDAKTOR: A jak pan ocenia swoją pracę przez ostatnie 10 lat? Takie krótkie podsumowanie.
W. GAGACKI: Działo się tutaj mnóstwo rzeczy, przede wszystkim biblioteka, jako budynek, miejsce wygląda zupełnie inaczej. Dzisiaj biblioteka dysponuje ponad 30 komputerami, tablicą multimedialną, rzutnikiem 3D i wiele, wiele innych rzeczy. Ponad 680 tysięcy złotych biblioteka pozyskała z Ministerstw i za te niewielkie pieniądze zrobiliśmy kawał roboty. Możemy tu też przytoczyć mnóstwo spotkań autorskich. W pierwszym roku działalności loży założyliśmy galerię – choć z góry skreślano te miejsce – a u nas teraz czeka się rok, żeby można było się u ans wystawić. To jest piękna sprawa i to jakby się wkomponowało w krajobraz Kętrzyna. Moim zdaniem największa uroczystość, jaka miała tu miejsce, największy prestiż dla miasta to przygotowanie razem z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim Dni UWM w Kętrzynie. 3 dni, przyjechało tu 17 uniwersyteckich wydziałów, cały Senat, odbywały się wykłady, prelekcje, odbywały się występy kulturalne. Były wielkie plany, bo szkoły popodpisywały listy intencyjne, byliśmy jeszcze później u rektora UWM, żeby nasz kętrzyński szpital miał szanse stać się szpitalem pod egidą uniwersytecką. Nastąpiła zmiana władzy i to wszystko zostało zaniechane. Ławeczka z Wojciechem Kętrzyńskim to z rzeczy takich pozabibliotecznych, które zrobiła biblioteka. Trzykrotna wizyta Dyrektora Ossolineum i to jest też wielki sukces. Wydaliśmy wiele książek, pomagaliśmy młodym artystom, bo mieliśmy tu i scenę publicystyczna i artystyczną. Działo się mnóstwo fantastycznych rzeczy. Jesteśmy mała biblioteką, która wyrosła ponad swoją miarę.
REDAKTOR: A jak pan się odniesie do tego zamieszania z przekształceniem budynku po Loży Masońskiej na Dzienny Dom Seniora? Czy był pan o czymś informowany o tym, co ma tutaj być?
W.GAGACKI: Właśnie nie byłem informowany, a byłem w tym czasie odwozić wystawę do Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie i akurat dostałem informacje, że chcą przyjść państwo z urzędu, żeby coś tam posprawdzać i tak dalej. Mnie nie było, ale powiedział, że są pracownice i oprowadzą urzędników po loży. Później dowiedziałem się, że mierzono, sprawdzano różne rzeczy i jak pracownice pytały, o co chodzi to otrzymały odpowiedź, że jest to tajemnica i nie mogą powiedzieć. Ja nie lubię tego typu tajemnic, tym bardziej, że administruje ten budynek. Dzwoniłem do pani naczelnik i okazało się, że nie może powiedzieć, bo ma zakaz od panów burmistrzów. Zadzwoniłem do burmistrza Wróbla i dowiedziałem się, że chcą zabrać ten budynek. Później spotkaliśmy się i powiedziano mi, co zamierzają zrobić z tym miejscem. Sarkastycznie stwierdziłem, że jest to cudowny pomysł. Po spotkaniu powiadomiłem o planach burmistrzów pana Tarasewicza, a on uruchomił całą resztę osób, którzy postarali się, aby ten budynek został taki, jaki jest. Osobiście uważam, że jest to najpiękniejszy budynek w całym mieście i wcale nie nadaje się na ten cel, jaki chcieli zrobić burmistrzowie. Wynik pan zna.
REDAKTOR: Wspomniał pan wczoraj na Sesji Rady Miasta o artykule niechlubnej gazety, który napisał się szybciej niż pan wyszedł z Urzędu Miasta.
W. GAGACKI: Spotkamy się z Majchrzakiem w Sądzie. To, że pojawiła się informacja, że złożyłem wypowiedzenie to jest prawda, tylko, że on napisał półprawdy, bo nie wspomniał, dlaczego złożyłem te wypowiedzenie. Natomiast w drugim akapicie ten redaktor pozwolił sobie na coś w swoim stylu, a mianowicie stwierdził, że w 2011 roku ściągnął mnie sobie tutaj Hećman, że ja byłem wtedy Przewodniczącym struktur olsztyńskich SLD i że tym ruchem miał sobie pomóc w wygraniu wyborów do Senatu. Ja już chyba od 9 lat nie byłem Przewodniczącym SLD, a od 4 lat w ogóle nie byłem w SLD. Ja przyszedłem tutaj, jako człowiek apolityczny.
Naprawde nie moge uwierzyc w to, ze Ketrzyn jest lepszy niz 15 minut pieszo do pracy i wyzsza pensja.
Skoro nie możesz uwierzyć, to zastanów się, co dla ciebie jest ważniejsze:
Mieć czy być?
A ja nie potrafisz na to odpowiedziec to przeczytaj esej Fromma: „Mieć czy być?”
Z lektury artykulu powyżej nalezy wyciągnąć wniosek,iż dobrze się stało, że pan Gagacki poszukal sobie innego miejsca pracy.
Szkoda, że pan redaktor nie zadał sobie trudu, zeby porozmawiac z pracownicami biblioteki, co one sądzą o panu Gagackim. Raczej nie płakały po jego odejściu.
Pan redaktor rozmawiał z mieszkańcami i członkami stowarzyszeń. To oni zorganizowali pożegnanie. To dla nich pracują panie z biblioteki. Skoro mają takie osiągnięcia to znaczy że pracują dobrze.
Panie z biblioteki będą płakać dopiero wtedy jak przyjdzie dyrektorować paniusia Niewydarzonego Wróbla lub kuzynka Nieudacznika Niedziółki.
Ta sytuacja przypomina mi jak kiedyś nomenklatura niszczyła kulturę. Tak wczoraj zniszczono pracę KCK a dzisiaj niszczy się pracę biblioteki.
Opisał to już Szpotański: „My tutaj rządzim i my dzielim, …”
Zasługi pan Gagacki z pewnością miał i biblioteka przy nim zmieniła oblicze. To fakt. Ale pan Gagacki jako jedyny z dyrektorów zatrudnionych przez poprzedniego burmistrza miał przedłużony kontrakt przez obecnego burmistrza. Jakoś nikt nie płakał gdy tracili stanowiska Nietrzeba, Janczuk, Degurski, Świtaj i inni. Pan Gagacki został i pracował. Cała afera polega na tym, że kilka miesięcy przed konkursem na stanowisko dyrektora biblioteki chciał zapewnienia od burmistrza że ten konkurs w grudniu wygra. Ciekawe co opozycja zrobiłaby z burmistrzem, gdyby takie zapewnienie dał panu Gagackiemu. To dopiero mieliby używanie radni Nowak, Szymkiewicz, Czech. Oglądałem transmisje sesji RM w dniu 9.09. Nie było tam takiego punktu w porządku obrad jak pożegnanie pana Gagackiego. Samowolnie grono starszych pań, miłośniczek dyrektora zaczęło go żegnać, nie reagując na protesty pana Rypiny. Nie dziwię się ze ogłosił przerwę.
W punkt
Jest mi niezmiernie smutno . że nawet tych , którzy oglądali sesję, nie stać na obiektywizm.Podstawą kultury jest , miedzy innymi , szacunek dla pracy i człowieka. Jestem przekonana , że w każdym systemie dobry pracownik jest szanowany.Taki zwykle żegnany jest z uczuciem straty i nagradzany za dokonania.Mamy jedno życie i wielkim szczęściem jest praca dająca radość , i która daje satysfakcję obu stronom.Ja miałam to szczęście. Wiele osób dojeżdża dzisiaj do pracy, często dużo kilometrów.Dla jednych jest to i konieczność i radość , dla innych nie .Robienie zarzutu Panu W.Gagackiemu , że chciał wiedzieć ,co go czeka, jest absurdalne. Nikt ,kto ma 55 lat i traci zajęcie, nie może spokojnie czekać na decyzję niechętnych mu zwierzchników.Jeżeli ma się rodzinę i jest się odpowiedzialnym człowiekiem należy się asekurować ,przewidując najgorsze .Pan W.Gagacki ,mimo ,że wygrał konkurs ,chciał pracować tutaj , dla nas , dla naszego miasta./Niestety-nie chcemy z panem pracować , nie interesuje nas dalsza współpraca z panem-odpowiedziano na propozycję.Tak to się skończyło./Czy to źle? Czy to źle , że przedkładał radość z wykonywanej pracy nad lepsze warunki finansowe?Kto z krytykantów zdobyłby się na taki krok?
Trawestując słowa Johna F.Kennediego-co uczyniliście dla swego miasta, co zrobiliście dla innych, dlaczego z lekką pogardą traktujecie nas , starsze panie , które mają odwagę protestować?
Grzeszyć milczeniem , gdy powinniśmy protestować jest tchórzostwem-to moje motto.Dziękuję wszystkim za przychylne opinie o Panu Witoldzie Gagackim -dobrym duchu naszego miasta.Dziękuję też mieszkańcom Kętrzyna wspierających nas w inicjatywach-Maria Raksimowicz-Skibińska
p.s.przedłużenie angażu nie wymaga konkursu , ale zakończenie umowy już tak.Furtka,to po.dyrektora.
Na takie androny nawet nie odpowiem-szkoda czasu.Zanim się coś napisze trzeba znać fakty ,a konfabulacje nie wymagają odpowiedzi .
A czego można się spodziewać dobrego – podejmowania dobrych decyzji po nieudolnym Ryszardzie?
To jest niepojęta megalomania,trzeba mieć niesamowity tupet aby żądać od przełożonego specjalnego pożegnania.
A już odmety zupelnego szaleństwa to przerywanie Sesji Rady Miasta,aby pożegnać pana Gagackiego.
Nikt nie oszalał ,nikt nie przerywał , nikt się nie domagał pożegnania.Rojenia są szkodliwe , mogą pozostać na stałe… Mieszkańcy chcieli pożegnać dobrego pracownika i człowieka …i udało się.Zanim się coś napisze należy poznać fakty……….
Nie znałem P. Gagackiego ale widziałem jego pracę, kilkakrotnie byłem na spotkaniach autorskich w Bibliotece np. Pani Katarzyna Bonda i inni……… również jako zagorzały czytelnik zawsze znalazłem ciekawą i nową pozycję oraz pomoc pracowników. Polityka mnie nie interesuje, ale będzie mi Pana Gagackiego brakowało……. powodzenia na nowym miejscu pracy
Wróbel zatrudnił sobie na etacie osobistą fotografkę? Jak to jest?
To już kończąc ,przecież nikt pana Gagackiego nie zwalnial przystąpił do konkursu (z zamiarem zmiany miejsca pracy )wygral go i mam nadzieje,że w przewidzianym trybie złożył wypowiedzenie na ręce Pana Burmistrza.
Jak wynika z artykułu powyżej Pan Burmistrz przychylił się do wniosku,czy też prośby pana Gagackiego czy to źle?
Czego oczekiwal pan Gagacki !?
Gdyby uważnie Pan słuchał – poprosiłam o kilka minut na publiczne przeczytanie listu Pani Katarzyny Kętrzyńskiej do Pana W.Gagackiego i wręczenia bukietu kwiatów od Pani Katarzyny-honorowej obywatelki Kętrzyna i prawnuczki patrona miasta.Robienie mi zarzutu jest nieporozumieniem. Jeżeli nie umie Pan czytać między wierszami , nic na to nie poradzę .Pan W.Gagacki został zatrudniony na prośbę „Kogoś” i dostał marchewkę-a trzyletni angaż to kij.
Szanowna Pani ja się nie dziwię, że Pani jest tak wielką zwolenniczką pana Gagackiego ponieważ znane jest zaangażowanie polityczne w/w.
A tak dla porządku to zarzuca Pani to i owo swoim interlokutorom,sama nie wie (albo robi to celowo) iż Sesje Rady Miasta zwołuje i prowadzi Przewodniczący i z nim nalezy uzgadniać wszelki wstąpienia na Sesji.
Wyborco!W trzecim punkcie porządku obrad było wręczenie, z inicjatywy TMK ,tytułu „Zasłużonej obywatelki miasta Kętrzyna”Pani Bronisławie Rutkowskiej.Jako prezes TMK miałam więc prawo głosu.Jednym z zaproszonych gości był także Pan Witold Gagacki. Odczytanie listu Pani Katarzyny Kętrzyńskiej do Pani Bronisławy poprzedziło moją prośbę o podobny list do Pana W.Gagackiego,kończącego pracę w naszym mieście. Czy uważa Pan , że zlekceważenie nadawczyni, nie mówiąc o mnie,Pani Broni, jest wyrazem poziomu i kultury? Proszę nie imputować mi absurdalnych przekonań.Będę zwolenniczką każdej osoby wykonującej swoje obowiązki solidnie i z sukcesami niezależnie od koloru skóry , poglądów , orientacji etc.Jest to przekonanie większości mądrego społeczeństwa , któremu zależy na pomyślności kraju, miasta i miejsca , w którym mieszka .To przejaw patriotyzmu-także lokalnego.Ja mam odwagę się podpisać , bo staram się być wierna swoim przekonaniom , wartościom , które wyznaję a wyniosłam je z rodzinnego domu .
Tak dla porządku-na 42 sesję Rady Miasta otrzymałam pocztą eleganckie zaproszenie , gości zaproszonych traktuje się z szacunkiem.
Regulaminy są pisane przez ludzi dla ludzi , a dobry obyczaj nakazuje czasami uczynić drobne odstępstwo dla wyższego dobra. Maria Raksimowicz-Skibińska
Sesja Rady Miasta /Gminy nie jest spotkaniem towarzyskim,ale obradami Organu stanowiącego.
Jezeli ktokolwiek otrzymuje zaproszenie na Sesję to nie jest uprawniony w dowolnym czasie zabierac głos o tym bezwzględnie decyduje prowadzący obrady.
A już łączenie punktu obrad gdzie Rada Miasta Kętrzyn postanowiła uhonorować Pania
Rutkowska honorowym obywatelstwem z pozegnaniem pana Gagckiego to brak zachowania proporcji,a takze akt nietaktu w stosunku do Pani Rutkowskiej.
Jezeli byla tak wielka wola pozegnania w/w pana trzeba bylo to zrobić w Bibliotece, a nie zakłócać obrady Rady Miasta tak malo znaczącym faktem.
Pisze Pani w swoim poscie o dobrych manierach,a czy agresja i impertynecja to przejaw w/w to nic innego jak brak argumentów w jakiejkolwiek dyskusji.
Do: „Wybory 2023”
Sesja rady miejskiej to obrady podczas których podejmowane sa uchwały i stanowiska. Jednak forma nie może przeważać nad treścią. Wazniejsze sa wypowiedzi mieszkańców niż regulamin obrad. Zwłaszcza mieszkańców – społeczników. To mieszkańcy są najważniejsi w mieście. Radni i burmistrz to tylko chwilowi reprezentanci.
Wypowiedź przewodniczącej Towarzystwa Miłośników Kętrzyna, odbieram jako protest przeciwko zwalnianiu przez Niedziółkę merytorycznych pracowników a zatrudnianie kolesiów i kumotrów. Tak też należy odczytać chęć pożegnania dyrektora Gagackiego na sesji przez stowarzyszenia społeczne.
Po przeczytaniu listu Gagackiego do radnych i oświadczeń szanowanych społeczników uważam, że zwrócenie uwagi na postępowanie burmistrza i obojetnośc popierających go radnych radnych z klubu „A… S…”, jest słuszne.
Przewodniczący rady zarządził przerwę w obradach dając formalnie czas na pożegnanie dyr. Gagackiego.
Co zrobił burmistrz Niedziółka?
Czy to on kazał przerwać transmisję z sesji?
Czy to on wyszedł-uciekł z sali obrad?
Gdzie dopatrzył się pan impertynencji?
Zanim się ktokolwiek posłuży słowem ,niech sprawdzi w słowniku ,co ono znaczy -to po pierwsze, po drugie Pani B.Rutkowska wiedziała o liście Pani K.Kętrzyńskiej do Pana W. Gagackiego i tym , że będzie odczytany na koniec uroczystości. Pan W.Gagacki był zapisany jako gość sesji.Sesja była otwarta więc bije Pan pianę /może toczy?/Nie zamierzam polemizować z kimś , dla kogo dobry obyczaj i szacunek dla starszych jest wyświechtanym frazesem. Przeczytanie listu Pani Katarzyny Kętrzyńskiej ,która była przekonana , że to dobre miejsce i czas na pożegnanie kogoś , kto przyniósł wiele splendoru naszemu miastu, nie zakłóciłoby porządku sesji /120sekund/.Proszę także wiedzieć , że to TMK wystąpiło o uhonorowanie Pani B.Rutkowskiej .
A…maniery, agresja? -może jeszcze armaty?Na koniec – obrońco porządku obrad-nie znasz faktów , które są tajemnicą Poliszynela ,więc kończ waść , wstydu oszczędź.
P.S.Piękne, uroczyste pożegnanie Pana Witolda Gagackiego odbyło się w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy okazji promocji publikacji „Kętrzyn-moja nowa ojczyzna”23.09.2021r w obecności wielu mieszkańców, władz powiatu Pana Michała Kochanowskiego , Urszuli Baranieckiej i Pani Katarzyny Kopeć , reprezentującej władze miasta
P.S II ostatni akapit to jakiś niezrozumiały bełkot-co ma piernik do wiatraka?