WAŻNY TEMAT: Homza w nowym rozdaniu? Sejmik w Warmińsko-Mazurskim traci równowagę

Po raz pierwszy od niemal dwóch dekad władza w Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego staje pod znakiem zapytania. Wszystko za sprawą powstania nowego klubu radnych – „Demokraci WM”, który może przesądzić o przyszłości dotychczasowej koalicji PO–PSL.

Klub „Demokraci WM” powstał 2 czerwca br. Tworzy go czworo radnych: troje wybranych z list Koalicji Obywatelskiej i jeden z Trzeciej Drogi. W jego skład wchodzą: Bernadeta Hordejuk, Zbigniew Homza, Jan Bonek i Teresa Astramowicz-Leyk. To politycy doświadczeni, wcześniej aktywni w różnych środowiskach centrowych i centroprawicowych.

Ich decyzja oznacza poważne przetasowanie w układzie sił sejmiku. Obecnie klub PiS liczy 11 radnych, KO – 10, PSL – 5, a nowy klub – 4. Dotychczasowa koalicja PO–PSL, rządząca nieprzerwanie od 2006 roku, straciła większość arytmetyczną. Jej dalsze trwanie zależy od niestałych głosów i niepewnych porozumień. W kuluarach mówi się wprost: jeżeli „Demokraci WM” zdecydują się na współpracę z PiS lub choćby nie poprą Bartnickiego, władza w sejmiku może się zmienić.

Przewodniczący sejmiku, Bogdan Bartnicki (KO), nie ukrywa, że przyszłość jego funkcji stoi pod znakiem zapytania. – Prawdopodobnie jako przewodniczący rozmawiam z panem ostatni raz, bo zapewne na następnej sesji złożą wniosek o moje odwołanie. Muszę to przeżyć – powiedział w rozmowie z „Debatą”.

Motywy odejść są zróżnicowane. Bernadeta Hordejuk wprost wskazała na rozczarowanie sposobem funkcjonowania PO w regionie i zarzuciła lokalnym władzom partii stosowanie podwójnych standardów: – Głoszono hasła o odmładzaniu struktur, ale dotyczyły one wyłącznie szeregowych działaczy, nie liderów. Zastosowałam się do zaleceń, oddałam głos na młodych. Ale od kierownictwa oczekiwałam tego samego – napisała w oświadczeniu.

Jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w nowym klubie jest radny Zbigniew Homza z Kętrzyna – polityk, który w swojej karierze przewinął się przez niemal wszystkie główne nurty: od PiS, przez Nowoczesną, po bliskie związki z PSL i Polską 2050. Choć przez lata kreowany był na aktywnego działacza, w kuluarach samorządowych uchodził raczej za politycznego „krzykacza” – głośnego, lecz reaktywnego, działającego najczęściej pod naciskiem opinii publicznej lub mediów.

Już w kwietniu br. dał sygnał PO, głosując za stanowiskiem PiS ws. uchodźców – wbrew stanowisku własnego klubu. Dziś ten dystans przybrał formę polityczną. Homza, coraz wyraźniej otaczający się środowiskami o konserwatywnych poglądach, zdaje się chłodno kalkulować – prawdopodobnie licząc nie tylko na zmianę układu w województwie, ale może i szersze przesilenie polityczne w kraju.

Niezależnie od intencji, jego decyzja – wraz z ruchem pozostałych „Demokratów WM” – doprowadziła do największego od lat zachwiania regionalnej sceny politycznej. A sam Homza? Znów jest blisko decyzyjnego centrum. Jak zawsze – głośno. Czy skutecznie? To się dopiero okaże. A póki co – trwa polityczna gra nerwów, w której każdy głos ma znaczenie.