WAŻNY TEMAT: O przyszłości Granicy Kętrzyn, o sporcie i kibicach – Magna Masuria

WAŻNY TEMAT: O przyszłości Granicy Kętrzyn, o sporcie i kibicach

2

O lokalnym sporcie oraz jak powinien on wyglądać. O tym jak lokalni „decydenci” już dzielą „skórę na niedźwiedziu” w sprawie Granicy Kętrzyn. Jaka jest prawda i czy trzeba ponownie przypomnieć mieszkańcom Kętrzyna kto się pcha na stołek prezesa? Czy w Kętrzynie nie ma osób, które z pasją i miłością podejdą do działania na rzecz Granicy Kętrzyn? O tym rozmawiałem z Kacprem Jędrzejczakiem – członkiem klubu KKS Granica Kętrzyn.

JAN: Czy może Pan powiedzieć skąd zamiłowanie do sportu i do Granicy Kętrzyn?

KACPER JĘDRZEJCZAK: U mnie to już rodzinne, zwłaszcza od strony ojca. Pradziadek był zapalonym kibicem, tak bardzo, że na jednym z meczy strzelił „w pysk” sędziemu. Dziadek natomiast śp. Czesław Jędrzejczak po wojnie był piłkarzem oraz hokeistą lokalnych kętrzyńskich zespołów, o czym pisałem na łamach tego portalu. Brat mojego ojca był piłkarzem i trenerem młodzików oraz juniorów w LKS Pasjonat Dankowice. Spod jego skrzydeł wyszło kilku ciekawych zawodników, w tym znany Maciej Sadlok – swego czasu reprezentował barwy Wisły Kraków, obecnie gra w Ruchu Chorzów. Przyjeżdżał do nas na wakacje do Kętrzyna i tak, też postawił nogę na murawie starego stadionu Granicy Kętrzyn. Ja razem z braćmi również byliśmy związani ze sportem – amatorsko jak i profesjonalnie. Osiągaliśmy sukcesy w koszykówce, tenisie stołowym, piłce nożnej czy próbowaliśmy swoich sił w sportach siłowych. Jednak nas wszystkich, a mowa tutaj o czterech pokoleniach, łączyło i łączy jedno – Kętrzyński Klub Sportowy Granica Kętrzyn. Odkąd pamiętam czy to z dziadkiem, czy z ojcem zawsze byłem ciągany na mecze Granicy i zawsze fascynowała mnie piłka nożna.

JAN: To jakie masz najwcześniejsze wspomnienie z Granicą Kętrzyn?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Był to jeszcze mecz na przełomie lat 2000, z tego co pamiętam to była III liga. Stary stadion Granicy Kętrzyn, drewniane ławki, szum drzew ze słynnej alejki i niesamowita piłkarska atmosfera. To przychodzi mi jako pierwsze na myśl. Nie pamiętam już wyniku, miałem wtedy niespełna 7-lat, ale to było coś. Tych emocji nie da się zapomnieć. Zwłaszcza skandującej żylety, gdzie dość mocno wówczas działali moi kuzyni.

JAN: Fakt, poza stroną sportową twoja rodzina też była i chyba nadal jest mocno zaangażowana w sferę kibicowską Granicy Kętrzyn?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Musze przyznać, że jest to bardzo mocno wysunięta teza. Nie ma jednak co ukrywać, że moja rodzina, a zwłaszcza kuzyni byli znaczącymi postaciami w środowisku kibiców zarówno Granicy Kętrzyn, ale też Wigier Suwałki. Do tej pory niektórzy kibice mile wspominają zaangażowanie i naszą działalność. Z resztą cały czas to robimy czy udostępniamy plakaty, zbieramy pieniądze dla kibiców na piknik, czy się zwyczajnie dorzucamy. Żyjemy tym klubem i nie chcemy dopuścić do sytuacji, aby ponownie w naszym mieście stygmatyzowano kibiców Granicy, jak to było robione w ostatnich latach.

JAN: Stygmatyzowano kibiców, jakie były tego powody?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Jak wiemy i nie jest to żadną tajemnicą Granica Kętrzyn zawsze stała mocno kibicowsko i wyróżniała się na tle innych klubów z okolicy. Poza nami w regionie kibicowsko coś znaczą stomilowcy i paszteciki z ełku. Niestety od 2018 roku sukcesywnie działano, żeby kibice Granicy nie dopingowali na własnym stadionie. Dziwnym zbiegiem okoliczności był wybór w 2018 roku nowego Zarządu Granicy Kętrzyn z prezesem Moczarskim i pseudo redaktorem na czele [nomen omen zasłynął jako destruktor Juranda Barciany]. To za ich czasów ultrasi Granicy zniknęli z trybun stadionu przy Bydgoskiej. Przypadek? Poza tym całe te ich prezesowanie odbiło się ogromną czkawką dla całego klubu! Sowicie opłacani zawodnicy z Olsztyna, którzy przy pierwszej lepszej okazji „uciekli” z Granicy. Nasi zawodnicy bez opłaconych składek w ZUS-ie – nie ma co robić wielkich oczu, pisali do mnie nawet sami zawodnicy Granicy, aby poruszył ten temat publicznie. Jak zacząłem zadawać pytania, to ówczesny prezes Moczarski chciał zrobić ze mnie wroga publicznego numer 1 Granicy Kętrzyn. Prawda natomiast jest taka, że on razem ze swoją ekipą okazali się być „chłopcami w krótkich spodenkach”, którzy napompowali balonik, który w pewnym momencie im pękł. Oni zamiast pozbierać jego resztki zaczęli kręcić afery. Warto przypomnieć jak ówczesny Zarząd domagał się ogromnych pieniędzy od miasta. Grozili, że jeśli nie dostaną dodatkowych 400 tysięcy złotych to odejdą. Władze miasta stanęły wówczas kantem, a oni na szczęście odeszli. Na ich miejsce wszedł obecny burmistrz – Karol Lizurej – który wyprostował i poukładał sprawy klubu. Piłkarze zaczęli odnosić sukcesy na boisku, a z czasem i kibice zaczęli dopingować. Teraz jak słyszę, że Moczarski chce znowu zostać prezesem Granicy Kętrzyn, to kolokwialnie powiem „otwiera mi się nóż w kieszeni”, a słysząc jakie ma pomysły to niestety nie wróżę naszemu klubowi świetlanej przyszłości, a jego zachowanie na meczu z Polonią Lidzbark Warmiński idealnie odzwierciedla jaki ma stosunek do nas, kibiców!

JAN: Co ma pan na myśli?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Historia jest prosta i nawet poruszyłem prezesostwo Warmińsko-Mazurskiego ZPN, dlaczego prezes i trener Polonii cały mecz prowokowali kibiców Granicy? Nie może być tak, że trener zespołu staje przed kibicami rywala i pokazuje im środkowe palce. To jest skandal! Z resztą w ślad za moim podniesionym larum stanęli też działacze z Wikielca, którzy również informowali o takich prowokacjach. Natomiast wracając do Moczarskiego? Nie siedział on tak jak reszta kibiców Granicy Kętrzyn po jednej stronie trybuny, lecz obściskiwał się z prezesem Polonii i myślę, że był w taki samym stanie jak prezes lidzbarskiego klubu. Nie stanął po stronie kibiców, nie kiwnął palcem. Taki ma być prezes? Ciężko było mu wykonać kilka telefonów? Ja nie miałem takiego problemu i sytuacje wyprostowałem na tyle na ile mogłem – choć żadnym prezesem nie jestem, jestem jedynie szeregowym członkiem Granicy Kętrzyn.

JAN: Co zatem pan zamierza?

KACPER JĘDRZEJCZAK: W rozmowach z kibicami niejednokrotnie słyszę czy ja nie chciałbym zostać prezesem klubu. Zawsze odpowiadam im, że to przecież wszystko zależy od nich, od tego kogo wybiorą. Z mojej strony jest wola.

JAN: A tak czysto hipotetycznie to jakie ma pan doświadczenie, żeby zostać prezesem Granicy Kętrzyn?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Najważniejsze to pasja, oddanie i miłość do klubu, ale też trzeźwe spojrzenie na to, co się dzieje w klubie i wokół niego. Poza tym przez wiele lat sprawowałem funkcję kierownika ds. bezpieczeństwa imprez masowych i miałem możliwość uczestniczenia we wszystkich możliwych rozgrywkach piłkarskich w Europie. Począwszy od meczów B i A klasy, kończąc na rozgrywkach Ekstraklasy, Ligi Europy czy Ligi Mistrzów. Do tej pory śmieje się, że byłem jednym z „kibiców” słynnego meczu Legii Warszawy z Realem Madryt na Łazienkowskiej, gdzie mecz odbywał się przy pustych trybunach. Miałem ogromną możliwość rozmawiania z ważniejszymi postaciami polskiej piłki, zabezpieczałem największe mecze, ale też uczestniczyłem jako pracownik w życiu klubów z którymi współpracowała firma, w której byłem zatrudniony. Zapoznałem się z różnymi mechanizmami funkcjonowania klubu i myślę, że można byłoby je wprowadzić w przyszłości w Granicy Kętrzyn.

JAN: A jaki ma Pan pomysł na nasz kętrzyński klub?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Mamy to szczęście, że klub jest poukładany, jest w nim stabilnie, ma odpowiednią płynność finansową, mamy dobrych zawodników i świetnego trenera więc nie trzeba żadnej rewolucji, ale trzeba rozpocząć inicjatywę ewolucji w tym klubie i naprawić kilka rzeczy, które wyszły po latach kolokwialnie mówiąc „rabunkowej” polityki różnych prezesów Granicy Kętrzyn. Na pierwszym miejscu trzeba odbudować zaplecze drużyny seniorskiej, czyli przywrócić do życia zespoły juniorów. Ich brak w rundzie wiosennej odbił się nam czkawką zwłaszcza po meczu z Ełkiem, gdy połowa składu wylądowała na ławce za czerwone i żółte kartki. Jednak idąc dalej myślę też tak jakby „globalnie” o zespole juniorów z całego powiatu kętrzyńskiego, bo nie tylko my jako Granica Kętrzyn mamy problemy z zasobami, ale to samo dotyczy pozostałych zespołów z naszego powiatu. Chciałbym, abyśmy doszli do porozumienia i stworzyli powiatowy juniorski zespół piłkarski, który będzie odpowiednim zapleczem dla wszystkich zespołów z naszego powiatu. Kolejnym planem jest pozyskanie strategicznych sponsorów tak jak to zrobił zespół Tęczy Biskupiec czy nielubianej ostatnio w Kętrzynie lidzbarskiej Polonii. Mamy ogromne zakłady pracy, lecz wysyłaniem listów nic się nie wskóra, trzeba rozmawiać. Ostatnią taką ważniejszą rzeczą i kluczową dla przyszłości Granicy Kętrzyn, ale też ogólnie dla naszego lokalnego zespołu to konsolidacja wszystkich sekcji sportowych pod brandem Granicy Kętrzyn. Stworzenie jednego wspólnego organizmu sportowego sprawia, że będziemy inaczej traktowani w pozyskiwaniu środków zewnętrznych z takich programów jak np. rządowy program KLUB PLUS, gdzie niektóre sekcje pozyskują środki na wyjazdy naszej młodzieży itd. To wszystko można zrobić tylko trzeba chcieć i mieć głowę na karku. Też wszystko zależy od tego jak zachowają się działacze Granicy, czy będą chcieli stabilnego rozwoju klubu czy gościa, który ma gdzieś własnych kibiców. Wybór należy do nich.

JAN: Ostatnie pytanie, związane z EURO 2024, czy Polska wyjdzie z grupy i jak daleko zajdzie w tym turnieju?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Będąc po meczu z Holandią patrzę z optymizmem na naszą reprezentacje, choć wiadomo wszystko zależy od tego z jakim nastawieniem wyjdziemy na mecz z Francją i Austrią. Myślę jednak, że na pewno wyjdziemy z grupy i myślę, że jesteśmy w stanie powtórzyć sukces z EURO 2016.

2 thoughts on “WAŻNY TEMAT: O przyszłości Granicy Kętrzyn, o sporcie i kibicach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *