ROZMOWA TYGODNIA: O miejskiej komunikacji z Panem M
Zapraszam państwa na pierwszą część rozmowy z zaangażowanym w komunikacyjne sprawy Kętrzyna specjalistą transportu, znanym w kętrzyńskiej przestrzeni medialnej jako Pan M. Zapraszam na rozmowę.
REDAKTOR NACZELNY: Nie pochodzi Pan z Kętrzyna i nie mieszka w Kętrzynie, ale w sprawach naszej komunikacji jest Pan zorientowany lepiej niż niejeden urzędnik. Skąd takie zainteresowanie Kętrzynem i kętrzyńską komunikacją?
PAN M: Samym miastem zapewne za sprawą wakacyjnych peregrynacji sprzed trzydziestu lat, natomiast od ponad piętnastu – zwracam uwagę na nieprawidłowości w kętrzyńskiej komunikacji miejskiej. Dlaczego? Otóż do 2005 roku, kętrzyński transport pozytywnie wyróżniał się na tle innych miast regionu czy kraju. Zaskakiwał wysokimi parametrami jak na stosunkowo nieduże miasto. Pomimo szalejącego bezrobocia, przewozy stale rosły – co było skutkiem kreacji popytu wielkością podaży. Ten mechanizm o którym kilka lat później mówiłem na specjalnej sesji Rady Miasta – działał, choć radni oraz sprawujący wówczas funkcję burmistrza Krzysztof Hećman, mieli na ten temat odmienne zdanie i prezentowali je w moim odbiorze, w dość osobliwy sposób. Niestety fatalne w mojej ocenie decyzje podejmowane przez ekipę Hećmana zaczęły rujnować miejski transport publiczny i zwyczajnie żal było na to patrzeć.
REDAKTOR NACZELNY: I dlatego postanowił Pan pomóc Kętrzynowi, przygotowując w roku 2012 projekt doraźnej naprawy kętrzyńskiej komunikacji, a następnie w roku 2018 kompleksowy projekt rewitalizacji systemów transportowych – bo tak zdaje się brzmiał tytuł? Ale to wszystko nie wzięło się z niczego, prawda?
PAN M: Zgadza się. Po roku 2005 zaczęło się dziać źle. Komunikacja przestała kursować w niedziele, w soboty czas jej funkcjonowania ograniczono do godzin 8-16, zaś w dni powszednie do godziny 20, a następnie do 18. Pojawił się pomysł całkowitej likwidacji komunikacji miejskiej i przekazania obsługi tras sprywatyzowanemu PKS-owi. W związku z powyższym w roku 2007 lub 2008 podjąłem działania na rzecz niedopuszczenia do przekazania komunikacji miejskiej – spółce Connex. Pierwszy bój o kętrzyńskie „czrewoniaki” udało się wygrać. Connex odstąpił od nabycia komunikacji miejskiej. I dobrze, bo Connex już nie istnieje, a komunikacja miejska nadal działa wożąc pasażerów i dając pracę załodze. W roku 2012 nastąpiły kolejne radykalne cięcia mocno okrojonego już rozkładu. Burmistrz Hećman oraz jego zastępca i ówczesny prezes PGK Komunalnik oceniali jednak kierunek zmian pozytywnie. Skasowano linię nr 6 na Poznańską i okrężną linię szkolną 0. Kilka lat wcześniej przestała kursować również linia nr 3. Latem 2012 roku zlikwidowano darmowe przejazdy dla osób po 70 roku życia. Ponieważ administracja burmistrza Hećmana jako model naprawczy zastosowała przede wszystkim cięcia rozkładów jazdy, wywołano efekt błędnego koła – czyli klasycznej autodestrukcji. Działało to tak, że mniejsza liczba kursów powodowała spadek liczby pasażerów i spadek sprzedaży biletów, w związku z czym dalej ograniczano liczbę kursów żeby ograniczyć koszty, co przynosiło jeszcze większy spadek przewozów i mniejsze wpływy z tytułu sprzedaży biletów. Coraz rzadziej widziane na mieście „empeki” przestały być również atrakcyjnym nośnikiem reklamowym, skutkiem czego także reklamodawcy zrezygnowali z eksponowania reklam na autobusach. Najdłużej wspierający komunikację miejską reklamodawcy to Wyższa Szkoła TWP w Olsztynie, Dealer samochodowy Palmowski, a także Pizzeria Margarita. Wpływy leciały na łeb i szyję, ale koszty stałe są nieuniknione. Rozpoczęto więc kasacje taboru. Widmo likwidacji komunikacji miejskiej w mojej ocenie było bardzo realne. W związku z powyższym, pod koniec roku 2012 przedstawiłem plan ratunkowy dla transportu miejskiego w Kętrzynie.
REDAKTOR NACZELNY: Dziś Krzysztof Hećman chcąc wrócić na fotel burmistrza Kętrzyna, pisze o naprawie komunikacji miejskiej. Czy jest w tym wiarygodny?
PAN M: Projekt mojego autorstwa z roku 2012 zakładał optymalizację kosztów, poprzez wprowadzenie jazdy okrężnej na „Falklandach” i równoczesną ekspansję działalności dzięki przesunięciu zaoszczędzonych środków na uruchomienie dodatkowych kursów, w tym odtworzenie linii nr 6 na miejskim odcinku pomiędzy Bałtycką, a Poznańską – oczywiście w nowym okrężnym przebiegu, analogicznym do „dwójki” na „Falklandach”. Ostatecznie wbrew założeniom projektu wprowadzono tylko elementy optymalizacji, bez zakładanego uruchomienia nowych kursów, natomiast dzięki oszczędnościom – w tym wynikającym z mojej propozycji – pozyskano nowe autobusy Solaris. Oburzyło mnie to! W dodatku kupiono autobusy małe i niefunkcjonalne – przed czym również przestrzegałem. Po ich wprowadzeniu pasażerowie zaczęli podróżować w tłoku, co spowodowało odejście części z nich – zwłaszcza tych aktywnych zawodowo, płacących za bilet i oczekujących przyzwoitego standardu. To w mojej ocenie, ale także zdaniem Mieszkańców wyrażających swoje opinie w Internecie – była już równia pochyła. Czy dzisiejsza deklaracja jest wiarygodna? Niech czytelnicy odpowiedzą sobie sami.
REDAKTOR NACZELNY: Było źle, a dodatkowo komunikacja pod wodzą Hećmana i jego ludzi w Komunalniku, zaliczała jeszcze poważne wpadki?
PAN M: Owszem. Warto w tym miejscu przypomnieć „wyborczy autobus” na Poznańską – bo taka nazwa funkcjonowała w obiegu medialnym. Był rok 2014, a w Internecie pod każdym artykułem dotyczącym komunikacji miejskiej wrzało. Jak zauważyła Red. Borkowska, był to fenomen, bo po dwóch latach Internauci ciągle nie szczędzili słów krytyki odnośnie kętrzyńskiej komunikacji i jednocześnie wprost domagali się wprowadzenia projektu mojego autorstwa, zakładającego m.in. kursy na ulicę Poznańską. Władze miasta uruchomiły więc na krótko przed wyborami samorządowymi, nową linię nr 3 na Osiedle Willowe (nie mylić z tradycyjną trójką kursującą ongiś na trasie Rataja – Czerniki). Popełniono przy tym szereg błędów. Autobus pojechał ulicą nieprzystosowaną do ruchu pojazdów komunikacji regularnej. Mało tego – wyjechał na linię bez stosownych zezwoleń – krótko mówiąc nielegalnie i w tym stanie rzeczy kursował przez parę dni. To mogło rodzić poważne konsekwencje prawne np. w razie wypadku. Sytuacja obrazowała więc nie tylko lekceważenie bezpieczeństwa pasażerów, ale też niewyobrażalny poziom niekompetencji. Nieprawidłowości zostały potwierdzone. W wyniku kontroli posypały się kary. Zresztą uwagi do Komunalnika jeśli chodzi o autobusy, miała w tamtym okresie nie tylko Inspekcja Transportu Drogowego. Postępowanie zakończone nałożeniem kary administracyjnej prowadziła również inna instytucja. Wspominałem o tym ostatnio na stronie Strefa Ruchu.
REDAKTOR NACZELNY: A co z „wyborczą trójką”? Proszę przypomnieć Czytelnikom jaki był finał tej sprawy?
PAN M: „Linia autobusowa nr 3 otwarta z wielkim hukiem przed wyborami, prawdopodobnie zostanie zamknięta” – donosiła po wyborach Kętrzyńska Telewizja Kablowa. Pełniący wówczas funkcję zastępcy burmistrza, a obecnie kandydujący na radnego z komitetu Hećmana – Damian Nietrzeba stwierdził, że komisje wypowiedziały się za likwidacją linii nr 3 i sprawa będzie przeanalizowana. „Wyborcza” linia nr 3 na Osiedle Willowe i ulicę Poznańską przestała istnieć równie szybko jak się pojawiła. Mniej więcej w tamtym okresie zwracałem uwagę jednemu z miejskich radnych, na potrzebę uruchomienia kursów na ulicę Bydgoską i Poznańską. Na łamach Gazety Olsztyńskiej pojawił się artykuł „Autobusy na Poznańskiej to konieczność, nie fanaberia”. Oprócz Poznańskiej tradycyjnie była mowa o Bydgoskiej. Linię na Poznańską zlikwidowano, zaś na Bydgoskiej splantowano parking przy Konopnickiej, który miał pełnić funkcję pętli autobusowej. Tym samym poważnie utrudniono skierowanie tam autobusu miejskiego. Czy to już była systemowa walka z Mieszkańcami oczekującymi transportu publicznego, czy ciągle tylko niekompetencja. Chyba najlepszym podsumowaniem tamtego okresu było memiczne zdjęcie rozkładu jazdy zawieszonego do góry nogami. Chciałoby się powiedzieć: za Hećmana komunikacja miejska stała na głowie. Oby tamte czasy już nigdy nie wróciły.
REDAKTOR NACZELNY: To chyba najlepsze podsumowanie. Dziękuję za rozmowę.
PAN M: Kłaniam się nisko, dziękuję również i pozdrawiam serdecznie.
Jak widać od kilkudziesięciu lat była źle zarządzana o czym sygnalizowali nasi mieszkańcy .
Jak wiadomo Pan M ma dużą wiedzę w tym temacie , dlaczego nie korzystano z wiedzy tego Pana to daje do myślenia ? Pan M również opisywał że ronda na Traugutta i Pileckiego również zostały źle wykonane, myślę że w tej kwestii się nie pomyliłam. Dlaczego nie korzysta się z wiedzy i fachowości tego Pana tego mieszkańcy nie rozumieją? A może w tym ktoś ma jakiś interes tylko dla siebie znany ?????