HISTORIE KRYMINALNE – Zabójczo silna miłość [odc.III]
W dzisiejszej części dowiemy się o ostatnim morderstwie młodego „Casanovy” z miejscowości Nakomiady. W poprzednich odcinkach dowiedzieliśmy się o morderstwie schorowanego emeryta oraz o próbie zabójstwa syna zamordowanego – Marka G., który niespodziewanie wszedł do domu w Martianach. Jacek Z. z tego mordu na tle rabunkowym nie wyszedł cało i przez jakiś czas ukrywał się w Sątopach, a następnie wrócił do Nakomiad do swojej kochanki – Wiesławy Z.
Mąż Wiesławy, Tomasz Z., nie przebywał w domu zbyt często, więc nie widział, co się wyprawia w jego domu. Wiesława mieszkała w domu z synem, a do tego gościła Jacka Z., który przejął role ojcowską i wychowywał chłopca przemocą. Sielanka kochanków została przerwana, gdy w sąsiednich wioskach Tomasz dowiedział się, co się wyprawia pod jego dachem. Wystarczająco nasłuchał się plotek na temat zdrad jego żony. Chciał się wszystkiego dowiedzieć, lecz przedtem postanowił na odwagę trochę wypić.
Do domu wrócił pijany i od przekroczenia progu zaczął awanturę. W pewnym momencie Wiesława Z. nie mogąc ścierpieć „wygarniania” jej brudów chwyciła za leżące polanko przy piecu i uderzyła męża w głowę. Ten pod wpływem zadanego ciosu poleciał wraz ze stolikiem pod szafę. Tomasz Z. nie wiedział, że w jego domu również znajduje się kochanek żony – Jacek Z.
– Dobij go! Jesteś silniejszy! – krzyczała Wiesława do Jacka Z., który z ukrycia obserwował całą awanturę, a następnie pod wpływem „prośby” i własnych instynktów młody mężczyzna zaczął dusić Tomasza. Ten jednak nie miał zamiaru tak łatwo się poddać i próbował się wyszarpać. Wiesława zaczęła pomagać Jackowi, łapiąc za nogi męża utrudniając mu tym samym wyszarpanie się.
Jeszcze tego samego dnia, w późnych godzinach nocnych wynieśli z domu ciało Tomasza i wrzucili go do studzienki kanalizacyjnej w pobliżu szkoły w Nakomiadach. Na jakiś czas zapanował spokój, aż do czasu mącicielskich pytań dotyczących męża Wiesławy. Jednak oboje kochanków nie brali ich na poważnie i zawsze wymyślali jakieś wytłumaczenie.
Wiesława Z. nie zdawała sobie sprawy, że pod dach zaprosiła seryjnego mordercę, któremu podobała się nadzwyczaj przemoc. Niedługa sama się o tym przekonała podczas pewnego wydarzenia na grzybobraniu, na które wybrali się wspólnie. Jacek Z. był tak zafascynowany oglądaniem śmierci, że podczas grzybobrania miał złapać bezpańskiego psa i gołymi rękoma go udusił na oczach kochanki.
– Czasem muszę kogoś udusić, obojętnie czy człowieka, czy psa – rzekł sakramentalnie Jacek Z. do Wiesławy, która zrozumiała, że wcześniej czy później przyjdzie na nią czas. Przypomniała sobie już wcześniej, że jej kochanek przed zabójstwem Tomasza zabił również jej psa będącego na podwórzu. Wiedziała, że będzie następna.
Po pewnym czasie od grzybobrania anonimowa kobieta – według relacji policji z Komedy Powiatowej Policji w Kętrzynie w marcu 2004 roku– zadzwoniła z budki telefonicznej w Nakomiadach. Przekazała podczas rozmowy dokładne miejsce gdzie znajduje się Tomasz Z. Na miejsce niezwłocznie przybyli funkcjonariusze policji, którzy we wskazanej studzience znaleźli rozkładające się zwłoki zaginionego mężczyzny.
Wyrok w tej sprawie zapadł 22 czerwca 2005 roku. Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał winnymi oboje kochanków skazując Jacka Z. na dożywocie z możliwością wcześniejszego warunkowego zwolnienia po 35 latach odsiadki. Wiesława Z. została skazana na 25 lat więzienia, ale – dobiegając obecnie sześćdziesiątki – jakoś sobie radzi. Mimo pobytu za kratkami, poznała jakiegoś starszego mężczyznę, wyszła po raz trzeci za mąż, zmieniła nazwisko i liczy, że uparcie powtarzane prośby o ułaskawienie zostaną wreszcie wysłuchane.