KĘTRZYN: „Kończysz szkołę, ale nie podchodzisz do matury” historie byłych uczniów z Kętrzyna
8 maja, czyli już w najbliższy poniedziałek, tegoroczni maturzyści podejdą do egzaminu z matematyki. Przedmiot ten wywołuje wiele obaw wśród wielu maturzystów, ale też kojarzy się z negatywnymi emocjami osobom, które szkołę mają już dawno za sobą.
W poniższym artykule nie będziemy się skupiać nad tym, co będzie zawierać tegoroczny egzamin maturalny z matematyki, lecz przytoczymy historie byłych już uczniów z kętrzyńskiego tzw. „nowego ogólniaka”, którzy mają złe wspomnienia, co do matematyki prowadzonej przez byłą już nauczycielkę tej szkoły i czują się, że są ofiarami tzw. „szantażu maturalnego”
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie publikacja, która ukazała się na łamach Gazety Wyborczej o tytule: „Szantaż maturalny. Uczeń słyszy: nie dasz rady na maturze”.
Osoby, które opowiedziały nam swoje przeżycia, historie związane z „szantażem maturalnym” poprosiły o zachowanie anonimowości. Pomimo, że niektóre wydarzenia miały miejsce ponad 10 lat temu to nadal nasi rozmówcy mają ogromne obawy, że przedstawienie się z imienia i nazwiska może nieść za sobą poważne konsekwencje jak np. utrata pracy czy nawet szykany społeczne.
Porozmawialiśmy z wieloma osobami, na najbardziej ujęły nas historię Jakuba, Agaty, Iwony i Łukasza. Każdy z naszych rozmówców usłyszał bardzo bulwersujące słowa: „kończysz szkołę, ale nie podchodzisz do matury”. Wiele z tych osób tak uczyniło, inni zostali postawieni przed faktem dokonanym, że nie zdają, bo zaburza perfekcyjna statystykę zdawalności matury. Jeszcze inni przeciwstawiali się tego rodzajowi szantażowi na własną rękę przez, co musieli kończyć szkoły w innym miejscu, nawet oddalonym o wiele kilometrów od Kętrzyna.
Łukasz, 24 lata
Mam teraz 24 lata, aktualnie mieszkam w Poznaniu, dopiero w tym roku podchodzę do matury. Dzięki tej pani, mam straconych kilka lat życia. Przekreśliła moje szanse na zdanie matury już w trzeciej klasie technikum. Uległem wypadkowi w drugim semestrze przez, co dopiero do szkoły zacząłem chodzić pod koniec roku szkolnego. Inni nauczyciele byli wyrozumiali i przepuścili mnie do kolejnej klasy. Problem był z matematyką – musiałem zdać poprawkę. Zdałem ją pozytywnie i zacząłem czwartą klasę.
Co się stało, że nie zdałeś matury? – pytamy Łukasza – Nie zostałem dopuszczony do matury z matematyki, bo miałem poprawkę. Byłem u niej skreślony, pomimo pozytywnych ocen z innych szkolnych przedmiotów. Ta pani na początku roku przyszła do klasy, otworzyła dziennik i wyczytywała nasze nazwiska mówiąc kto ma jakie szanse na zdanie matury, a kto nie. Z trzydziestoosobowej klasy ostatecznie do matury podeszło niecałe dwadzieścia osób. Mnie usadziła, bo miałem rok wcześniej poprawkę.
Zapytaliśmy Łukasza, dlaczego nie zgłosił tego do dyrekcji, że takie coś się dzieje? – Nie było wtedy tak powszechnych mediów społecznościowych, Tik Toków czy filmów na YouTube, gdzie są osoby, które mówią jakie mamy prawa i obowiązki. Gdybym miał tę wiedzę, co dzisiaj to zrobiłbym wszystko, aby zdać wtedy maturę – komentuje Łukasz.
Straciłem kilka lat, żeby poukładać sobie życie i w tym roku dopiero podchodzę do matury. Mam aspiracje żeby dostać się na Politechnikę Poznańską i studiować kierunek inżynierii biomedycznej. Na świadectwie z poznańskiej szkoły mam z matematyki piątkę i zastanawiam się do dziś, gdzie leżał problem? Czy we mnie, czy w podejściu tej pani, która na początku roku szkolnego przekreśliła moje szanse…
Iwona, 30 lat
Jestem mamą dwójki dzieci, mam 30 lat, mieszkam w Kętrzynie, przy wsparciu męża, rodziców i teściów pracuje i studiuje zaocznie. Maturę zdałam trzy lata temu, zmobilizowały mnie do tego koleżanki z pracy. Na samą myśl o tej kobiecie mam ciarki, a jak widzę jej „serdeczność” w mediach społecznościowych to przepraszam za wyrażenia, ale „przewracają mi się flaki”. Z każdego przedmiotu szkolnego miałam dobre oceny, nie wagarowałam, chodziłam na wszystkie lekcje. Problem był jedynie z matematyką w liceum. W gimnazjum miałam ocenę dobrą, w liceum nagle zaczęłam jechać na dwójach. Przez to też nie zostałam dopuszczona do matury. Miałam wybór zdać szkołę czy nie zdać, bo ta kobieta powtarzała nam ciągle, że ma 100% zdawalności i nie dopuści do matury słabych uczniów. Wybrałam mniejsze zło… Po latach znajome z pracy namówiły mnie do zrobienia studiów, że warto, że firma się rozwija i dobrze jest mieć tego magistra przed nazwiskiem. Poszłam do szkoły policealnej, aby przygotować się do matury i co wyszło? Pomimo kilkuletniej przerwy od nauki wyszło na to, że matematykę umiem perfekcyjnie i zdałam podstawę na 70%! Pluje sobie teraz w brodę, że nie postawiłam się tej kobiecie wtedy i wybrałam mniejsze zło…
Jakub, 27 lat
9 maja będę kończył 27 lata – śmieje się, ale też widać, że ciężko mu, cokolwiek na początek powiedzieć na temat tego co się wydarzyło w liceum. Pokazuje nam świadectwo od góry do dołu oceny dobre, a nawet bardzo dobre, a w miejscu, gdzie jest matematyka ocena niedostateczna. Zapytaliśmy się, co się stało, że tutaj jest jedynka: – sam nie wiem, jak to wytłumaczyć. Dwa tygodnie przed wystawieniem ocen zorganizowane zostało zebranie dla rodziców, aby zapoznać się z naszą sytuacją. Pani ta mydli oczy dla mnie i mojej mamy, że wszystko jest w porządku, że jestem jednym z lepszych uczniów w klasie, że jestem aktywny, znam odpowiedzi na pytania i tak dalej. Dwa tygodnie później dowiaduje się, że nie zdaje z matematyki, tak samo jak część moich kolegów i koleżanek z klasy. Powód? Zaniżymy statystykę, bo dla niej wszyscy uczniowie byli wyznacznikiem statystyki i dopuszczała do matury tych, do których miała 100% pewności, że zdadzą. Podobne przesiewy robiła w innych klasach, ale nikt się nie buntował, bo była to wielka pani z matematyki udzielająca się społecznie w mieście.
Jak się potoczyły twoje dalsze losy? – Załamałem się, przestałem chodzić do szkoły wiedząc, że nic już nie zrobię, jeśli mam jedynkę z matematyki. Miałem marzenia, żeby pójść na skandynawistykę, ale to były tylko marzenia. Do matury podszedłem w kolejnym roku i wszystko zdałem perfekcyjnie, lecz miałem już wtedy konkretna pracę i porzuciłem chęć studiowania.
Agata, lat 30
O zgrozo pracuję w biurze rachunkowym, mam 30 lat i jak słyszę nazwisko tej pani to cieszę się, że mnie usadziła już w pierwszej klasie liceum, bo to co robiła ona z moimi znajomymi to.w dzisiejszych czasach chyba kryminał. Nie spodobałam się jej już na pierwszej lekcji. Wyczytała moje nazwisko, dopytała czy aby na pewno jestem z Reszla wiedziałam już, że będę miała ciężko, byłam jednym z „kozłów ofiarnych”. Usadziła mnie, za jedynki z odpowiedzi przy tablicy. Potrafiła nas maglować przy tablicy całe 45 minut i jak zrobiliśmy dobrze zadanie to dostaliśmy „plusa”, jak źle to od razu jedynka.
Nie można było nic z tym zrobić? – Zgłaszaliśmy to do wychowawcy, ale nie dało to efektu, a wręcz odwrotnie. Dokręcono nam śrubę. Z resztą jak można było się przeciwstawić tej kobiecie skoro ona tak wiele dobrego zrobiła dla miasta?
Gdy na nią trafiłam w kolejnym roku od razu byłam skreślona i wiedziałam, że czeka mnie powtórka z rozrywki. Nie myślałam długo i zabrałam papiery ze szkoły. Byłam przerażona, był to dla mnie szok, że przez nauczyciela muszę zmienić szkołę.
Jak słyszałam ilu jeszcze moich znajomych skrzywdziła to aż nóż w kieszeni się otwiera. Jeden kolega to aż popadł przez nią w alkoholizm. Tak się jej bał, że wolał uciec z matematyki i na garażach wypić piwo, i tak mu zostało do dzisiaj, szkoda chłopaka…
Jak potoczyły się twoje dalsze losy? – Przeniosłam się do szkoły na Poznańskiej i z matematyki może nie byłam prymuską, ale na świadectwie mam ocenę dobrą. Później studia i praca w biurze rachunkowym. Co tej pani nie pasowało w mojej osobie? Nie wiem sama do końca? Osoby dojeżdżające miały u niej problemy i były traktowane z pogardą I niechęcią. Uważała nas za nieuków, „kozły ofiarne” maglowała jedynie przy tablicy. Dobrze, że zmieniłam szkołę, bo gdyby nie to to pewnie do tej pory nie skończyłabym tej szkoły…
Wielu innych rozmówców również powtarza te same słowa, że ta pani parła na wynik i szczyciła się, że wszyscy u niej zdają, że jest najlepszą matematyczką w szkolę. W przekonaniu naszych rozmówców wiele ich rówieśników, aby zdać szkołę i maturę wydawało wiele pieniędzy na korepetycję, dodatkowe zajęcia, bo ta pani nie uczyła, a zajmowała się jedynie swoją karierą. Wiele z tych osób żałuje, że wtedy nie zareagowało, że nie podjęło żadnego działania, lecz wtedy działał strach i obawa przed nauczycielską zemstą…
Co zrobić, jeśli dzieje się coś złego w szkole? Jeśli czujesz, że dany nauczyciel stosuje wobec twojej osoby tzw. „szantaż maturalny”. Nie można się bać, zgłoś to wychowawcy, a jak nie to do dyrekcji szkoły. Również są takie instytucje jak starostwo oraz kuratorium oświaty, które mają nadzór nad szkołami ponadpodstawowymi. Nie możesz być obojętny wobec własnej krzywdy, bo tu chodzi o twoją przyszłość.
Czy państwo też mają takie przykre wspomnienia z nauczycielami?
Też w liceum miałam takie matematyczki. Nie tłumaczyły nic. Wyśmiewanie było na porządku dziennym. Napisały nowy wzór. Róbcie zadania.Mówiliśmy, że może razem zrobimy kilka zadań. Najczęstszy tekst:”Co nie rozumiecie? Hy,hy ,hy wasz problem!” Na szczęście mój syn ma wspaniałą nauczycielkę matematyki. Tak dobrze tłumaczy, że syn potem też mi mówi co i jak i rozumiem wszystko.
Skoro mieli poprawki to chyba świadczyło o poziomie ich wiedzy z matematyki 😉 dopuszczanie do matury ucznia który nie wykazuje szans na zdanie to nie jest dobry wynik dla szkoły 😉 panie Redaktorze, znajdzie Pan inne źródło, albo zajmie się sprawami poważniejszymi
uderz w stół a nożyce się odezwa
osoba pisze że przez problemy zdrowotne ma poprawkę a tu umniejszanie
jakiś komitet obrony czy co? podpiszcie się jak na Facebook ludzie a nie tu anonimy
To jakim cudem te osoby potem zdały maturę z matematyki w innych szkołach? Proszę przeczytać artykuł dokładniej.
Najlepszy byl ten , co popadł w alkoholizm i tkwi w nim do dzisiaj. Chyba jakis zawód zdobył, skoro ma za co pić? Większych bzdur nie czytałam….hahaha
Te szóstki to sobie chyba samodzielnie wpisywałas przed rodzicami, poziom dno twojej wypowiedzi.
też miałem do czynienia z tą mściwą kobietą. Za swoje zdanie, przeciwne z jej ideologią można było sobie zaszkodzić. takich ludzi nie wolno dopuszczać do funkcji publicznych, a dlaczego to wystarczy zagłębic się w historię jej wypowiedzi (tych usunięty h też) i odkryć jak zmienia szybko zdanie.
Nawet wiem o kogo chodzi
Ja też wiem o kogo chodzi. Ciekawe jak tam np. z polskim u nich było
To jest patologia, że są jeszcze tacy nauczyciele którzy przekładają nauczanie nad własną karierę
Czy to przypadkiem nie mowa o „UB” ????
Tak mi jakoś pasuje ta cała historia.
Mnie też spotkała przykrość z tą panią. Chcialem iść do akademii morskiej i musiałem zdać rozszerzenie z matematyki. jak się ta pani dowiedziała że chce to zrobić to nie dała mi żyć i musiałem zrezygnować z rozszerzenia, a na koniec szkoły postawiła mi 3 a nie 5 mimo że taka ocena wychodzila ze średniej.
NIE TYLKO W TEJ SZKOLE TAK SIE DZIAŁO ZA MOJEJ KADENCJI W 4 klasie zmienił się Dyrektor Szkoły i zażadził że tylko najlepsi zostania dopuszczeni do matury bo on musi mieć najlepsze statyki zdawalności to są słowa DYREKTOR a jak ktoś się przeciwstawił sprawdzał z jakiego przedmiotu ta osoba jest słabsza i nauczyciel mial wszystko zrobić żeby zrezygnował z matury lub go usadzić mieliśmy wybur
Ten artykuł to nie fikcja, to prawda, o której trzeba mówić. Osoby, które wcześniej zamieściły komentarze też wiedzą, że artykuł odkrywa prawdę. Problem w tym, że dzisiaj prawda nie jest w cenie.
Radna ze starostwa? Bardzo brzydko jeśli to prawda.
Pewnie chodzi o słynną matematyczkę Urszulę B. z ul.Wojska POlskiego. {
„Kim jest Ula Brzydula”?
w tzw budowlance na poznańskiej tez tak bylo ,
Ta pani (U. B.) potrafiła nawet ingerować w życie prywatne swoich wychowanków, nakazując zakończenie związku, dzwoniąc do rodziców z prośbą o pilnowanie swojej pociechy bo „zaraz może zajść w ciąże” poprzez stanie z kimś przy parapecie. Potrafiła zająć się wszystkim tylko nie nauką jeśli danej osobie nie szło i nie radziła sobie z matematyką. Masę pieniędzy wydałam na korepetycje i mimo jej zapewnień, że nie zdam i jestem z matematyki słaba to maturę zdałam na 70%. Po tym jak zapytała jaki wynik uzyskałam, słowem się nie odezwała. Nabawiłam się ogromnego stresu przez całe 3 lata nauki, do matematyki czuję obrzydzenie przez to babsko.
nie zapomnę jak ta pani startowała w jakiś wyborach i rozdawała nam plakietki żebyśmy przekazali rodzicom żeby na nią głosowali. tyle w temacie jej edukacji
Czy przypadkiem ta Pani nie szykuje się na dyrektora „nowego ogólniaka”?
Broń boże! to będzie katastrofa!
ale też dotarły do mnie takie informacje
działa już w kuluarach
bo obecna pani dyrektor idzie na emeryturę
Chyba wiem o którego kolegę alkoholika chodzi. Szkoda chłopaka, w Karolewie zdał z czerwonym paskiem, a w liceum tylko z matematyką problem. Pamiętam go jak telepalo jak miał iść na matematykę taki był przerażony, że znowu o cos się do niego przyczepi
a ta pani nie uczy teraz na poznańskiej?
Widzę negatywnie wspomnienia i komentarze związane z Panią Ulą. Ja zaś, dopiero trafiając w tej Pani ręce zrozuniałam matematykę. Faktycznie sporo osób nie radziło sobie z przedmiotem, ale organizowane były w razie potrzeby spotkania po lekcjach, na które niestety uczęszczały dwie osoby, co też o czymś świadczy. Zajęcia były darmowe, a Pani poświęcała swój wolny czas, jakoś tylko chętnych brakowało.
Jestem Absolwentem tej szkoły. Jak nasze roczniki kończyły szkole nikt nie miał problemów do żadnego nauczyciela a zwłaszcza do U. B. Sam byłem przeciętnym 4 uczniem i dzięki właśnie tej Pani zdałem maturę na ocenę dobra. Kto chciał się uczyć to żaden nauczyciel nie miał pretensji jak i nie miał podstaw do usadzania, nie dopuszczenia do matury. Od ponad 15lat weszło do szkół społeczeństwo bardzo roszczeniowe. Im się tylko należy należało a nic od siebie. I tak jest teraz. Przychodzą do pracy, nic od siebie ale pretensje ze wyplata mała. Dlatego niech każdy z komentujących bądź co udzielali wywiadu w tym artykule uderza się w pierś i zadadzą sobie pytanie ile poświęcił na naukę, jak się zachowywał w szkole i czyja to była wina że miało się takie a nie inne oceny
Najłatwiej zwalić winę na nauczyciela. Tak było jest i będzie. Łatwo się oczernia, tak ciężko okazać wdzięczność… Szkoda dobrej nauczycielki, wielu osobom pomogła.
Złą opinię o nauczycielach mają tylko Ci, którzy nie potrafią matematyki 🙂
Dziwnym trafem u niej nie umiałem matematyki, a rok później zdałem. Panie redaktorze czy udostępni pan moje świadectwa na dowód?
Ja pamiętam jak cała klasa podpisaliśmy się pod wnioskiem o zmianę tej pani w szkole. Zrobiła nam sajgon o to. Po zmianie mieliśmy w końcu spokój.
Niech pan redaktor zainteresuje się powodami odejścia tej pani na emeryturę. To dopiero będzie ciekawy artykuł.
Przyszli maturzyści muszą wiedzieć że nikt nie ma prawa za nich decydować czy mogą przystąpić do matury.
Gdy za was decydowala matematyczka należało o tym powiadomić dyrekcję, wydział oświaty a nawet ministra oświaty a także nagłośnić to w mediach. Mając taką nauczycielkę trzeba było zgłosić już na początku roku szkolnego o zmianę nauczyciela bo takie też są częste przypadki. A zniechęcenie ucznia, mówienie że nie zda matury jest niedopuszczalne. Dobry matematyk powinien zrobić wszystko aby stworzyć takie warunki do nauki dla uczniów aby oni z chęcią uczestniczyli w zajęciach lekcyjnych a nie uciekali z nich że strachu i „kolejną oceną niedostateczną”.!!!!!!