KĘTRZYN: Śmierć pięciu osób w kwaterze Hitlera [1946]
13 października 1946 roku – Wilczy Szaniec
Józef Świdziński był rolnikiem z okolic Kętrzyna. Osiedlił się wraz z rodziną na tych terenach tuż po zakończeniu II wojny światowej. Zajmował się hodowlą zwierząt i jako jeden z niewielu w okolicy posiadał konie, co było bardzo cenione w okolicy. Wiele miast i wsi w okolicy jest zdewastowanych działaniami wojennymi, a na „ziemie odzyskane” dopiero przybywają nowi osadnicy, którzy bardziej kumulują się w miastach niż na wsiach. Gospodarstwo Józefa znajdowało się w niedalekim sąsiedztwie byłej kwatery Hitlera, Wilczego Szańca. Doskonale wiedział, że znajduje się blisko strefy, do której nie może wejść. Pewnie nie raz milicjanci i inne służby informowały go o częściowo rozminowanym polu minowym znajdującym się lasku otaczającym Wilczy Szaniec.
Pole minowe zostało stworzone przez hitlerowców w 1944 roku w III strefie bezpieczeństwa wojennej kwatery Hitlera. Miało to zwiększyć bezpieczeństwo niemieckich dygnitarzy przebywających w kwaterze, ale też odstraszyć ciekawskich lokalnych mieszkańców okolicznych wsi oraz pobliskiego Rastenburga, którzy po zakończeniu wojny twierdzili, że nic nie wiedzieli o tym miejscu. Po wojnie, w 1945 roku, rozminowano jedynie część pola minowego, które później przeznaczono pod uprawę. Dopiero w latach późniejszych dokonano prawie całkowitego rozminowania kwatery.
Wróćmy jednak do Józefa Świdzińskiego i jego związku z tym miejscem. 13 października 1946 roku z jego pastwiska uciekło kilka koni w kierunku Wilczego Szańca. Zdenerwowany Józef, który wiedział, że jakiekolwiek zwierzęta hodowlane są cennym dobytkiem, postanowił poszukać zaginionych zwierząt na własną rękę. Udało mu się wytropić zbiegłe zwierzęta, które błąkały się po lasku. Możliwe, że nie zauważył, przeoczył, możliwe, że już był wieczór, ale Józef wszedł na minę, która od razu eksplodowała. Wybuch był słyszalny w całej okolicy. Józef padł na ziemie mocno poraniony.
Rodzina Świdzińskiego, która wypatrywała powrotu Józefa z końmi, wpadła w panikę słysząc wybuch. Od razu zaalarmowali okolicznych przedstawicieli Milicji Obywatelskiej i postanowili poszukać ciężko rannego Józefa. Na poszukiwania wybrało się trzech milicjantów i dwóch członków rodziny Świdzińskiego. Cała piątka zginęła od min, natomiast ciężko ranny Józef trafił do szpitala.
Jak czytamy w Ilustrowanym Kurierze Polskim z października 1946 roku: „Tragiczny wypadek jest ostrzeżeniem przed wkraczaniem na tereny zaminowane, a jednocześnie winien spowodować przyspieszenie akcji oczyszczenia okolic, które są gęściej zaludnione przez osadników”.
Władze ludowe dopiero w 1954 roku przystąpiły do pełnego rozminowania byłej kwatery Hitlera, a prace te nadzorował pułkownik Edmund Józefowicz z Mazurskiej Brygady Saperów. Wśród żołnierzy, którzy pracowali przy rozminowaniu kwatery – jak podają świadkowie tamtych dni – pracowało wielu mieszkańców Kętrzyna.
Cały artykuł z Ilustrowanego Kuriera Polskiego o tragedii w Wilczym Szańcu mogą państwo przeczytać tutaj: