Tajemnice Wyspy Gilma

Mazury, świątynia i miejsce mocy? Brzmi to nieco abstrakcyjnie w czasie kiedy mamy sezon turystyczny, a cała magia zaginęła z dawnymi czasami. Do niedawna żyłem w błędzie, że na wielkich jeziorach mazurskich można odkryć coś tajemniczego i zarazem tak mistycznego, że będę rozpamiętywał o tym miejscu przez kolejne dni, a wyobraźnia o tym, co tu się działo nie ma końca. Takie odczucia miałem po zobaczeniu Wyspy Gilma, która znajduje się na jeziorze Dobskim niedaleko miejscowości Doba.

Dlaczego ta wyspa jest tak niezwykła? Związane z nią jest kilka historii i legend. Również te miejsce jest uznawane za miejsce mocy, czyli rzekome miejsce o specyficznych właściwościach radiacyjnych.

Zacznijmy od historii…

Wyspa Gilma, która jest największą wyspą na jeziorze Dobskim, sięga pamięcią do czasów z okresu schyłku starożytności lub wczesnego średniowiecza jak podaje Max Toeppen w Historii Mazur. Na wyspie znajdowało się grodzisko należące najprawdopodobniej do plemienia Galindów. Pruskiej osadzie towarzyszył Święty Gaj, w których czczono pruskich bogów. Nazwy niektórych z nich przypominają imiona bóstw słowiańskich.

Dowodem na istnienie w tym miejscu grodziska, mogą świadczyć liczne znaleziska archeologiczne od urn po różnego rodzaju narzędzia – topory, groty strzał, lance, okucia i gwoździe. Według autora Historii Mazur najprawdopodobniej na wyspie znajdowała się Galindzka twierdza.

Na warownej wyspie ostatnim królem Galindów, według pierwszego warmińskiego kronikarza Jana Plastwicha, nuł Yzegups (niem. Jesugup). Do tej pory toczą się spory wśród historyków, kto doprowadził do wyginięcia ludu Galindów. W XI-XII wieku często na tereny Galindów zapuszczali się Polscy władcy oraz Jaćwingowie. Jednak pewnie ostatecznym egzekutorem tego ludu byli rycerze z Zakonu Krzyżackiego, którzy zajęli również grodzisko na wyspie Gilim w XIV wieku.

Krzyżacy w dowód swojego oddania wierze oraz chęci zaprzestania odprawiania przez Prusów rytuałów na wyspie stworzyli niewielki zamek. W ten sposób chcieli utrwalić religię chrześcijańską na nowo zdobytych ziemiach. Krzyżacka warownia nie miała zbyt wielkiego znaczenia strategicznego i w niedługim czasie została opuszczona, a z czasem rozebrana. Do tej pory na wyspie znajdują się prawdopodobnie zachowane niewielkie części muru obronnego.

źródło: Facebook/Sławomir Adamkowicz – Przewodnik po Warmii i Mazurach
Ruiny kaplicy na wyspie Gilma

W XVII wieku dziedzic wsi Doba, baron Wolf von Schenk zu Tautenburg, postanowił użyć cegieł z ruin zameczku na Gilmie do budowy posiadłości rodzinnej. Niestety w 1657 roku Tatarzy, po wygranej przez hetmana Wincentego Korwina Gosiewskiego bitwie pod Prostkami, postanowili spustoszyć tereny Prus. W jego wyniku spalili pałac i zamordowali brata barona Jerzego Fryderyka. Rodzina Schenk zu Tautenburg odbudowała siedzibę w Dobie, która ostatecznie spłonęła podczas radzieckiego pochodu podczas II wojny światowej.

Jeszcze na początku XIX wieku rodzina Schenk zu Tautenburg połączyła drewnianym pomostem wyspę Gilmę ze stałym lądem. Na wyspie założyli park w stylu angielskim, a na pozostałościach staropruskiego grodziska i zamku krzyżackiego wybudowano niewielką kapliczkę.

Obecnie w głębi wyspy można odnaleźć jedynie ruiny tej kapliczki, która nazywana jest „świątynią dumania”. Na dole wzgórza znajdują się porośnięte mchem kamienne stopnie prowadzące wprost do ruin kaplicy. Według podań kapliczka to tak naprawdę przekształcone pozostałości zamku krzyżackiego, lecz do tej pory nie zostało to potwierdzone.

… a teraz pora na legendy

Burzliwa historia wyspy połączona z mistycyzmem sprawiła, że obrosło wokół niej wiele legend, również tych „miejskich”. Zacznijmy od tej najpóźniejszej legendy czyli o spotkaniach rzekomych satanistów oraz odprawianych przez nich rytuałach. Strach okolicznych mieszkańców sprawił, że część z nich zebrała się i udała się na wyspę. W jednej ze ścian „świątyni dumania” wybili dziurę, aby wpuścić Boga. Czyn ten miał sprawić, że z tego miejsca wypędzono zło. Legenda po części może być prawdą ponieważ w jeden ze ścian jest wykuta dziura w kształcie gotyckiego okna.

Inne legendy odnalazłem na forach żeglarskich i są związane z dziwnymi anomaliami magnetycznymi dziejącymi się wokół wyspy. Wielu zaprawionych żeglarzy opowiadało, że pomimo silnych wiatrów, wody wokół wyspy zawsze były spokojne. Niekiedy, według relacji, w pobliżu wyspy kompas potrafi płatać figle.

Również doszukałem się legend, że w księżycowe noce na wyspie ukazuje się postać kobiety, która spaceruje wokół ruin kaplicy oraz historyjkę, że tylko podczas pełni księżyca na tej wyspie można odnaleźć wór pełen pieniędzy.

2 thoughts on “Mazurski Wolin

  1. Piękna lekcja histori. Byłem na tej wyspie kilka razy o kapliczce wiedziałem ale autor oprowadził mnie po wyspie i myślę że nie tylko mnie w zamierzchłe czasy. Jednak człowiek całe życie się uczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *