fotografia z 1945 roku - Kętrzyn/Rastenburg, Alter Markt (Stary Rynek)/źródło: Dawny Kętrzyn

Jakiś czas temu rozmawiałem z pewnym mieszkańcem Kętrzyna, którego wzięło na wspomnienia o naszym mieście. Podczas tej rozmowy usłyszałem słowa, które wywarły na mnie ogromne wrażenie, ale również skłoniły do pewnych przemyśleń na temat naszej lokalnej historii. Od wieków na tych terenach toczyły się różnego rodzaju wojny – na początku tzw. Krucjaty północne, pacyfikacja buntów pruskich, najazdy Litwinów, wojny polsko-krzyżackie, najazdy Szwedów, tatarów, przemarsz wojsk Napoleona oraz przejście frontu I oraz II wojny światowej.

Poniższy artykuł dotyczyć będzie tego, co się działo z Kętrzynem, a raczej Rastenbugiem, w styczniu 1945 roku. Opisywane rzeczy mogą budzić grozę, lecz chciałbym przedstawić jak naprawdę wyglądało „wyzwolenie” Kętrzyna.

Kętrzyn to miasto na krwi zbudowane

Formalnie Kętrzyn istnieje od 7 maja 1946r., w tym dniu zostało wydane w tej sprawie wspólne zarządzenie ministrów Administracji Publicznej i Ziemi Odzyskanych, lecz jeszcze niecałe półtora roku wcześniej przez ówczesny Rastenburg przeżywało okropieństwa wyrządzone przez pragnącej krwi oraz zemsty żołnierzy Armii Czerwonej.

Z początkiem stycznia 1945 roku ruszyła na całej szerokości frontu wschodniego ofensywa Armii Czerwonej, która zakończyła się 2 maja 1945 roku zdobyciem Berlina. Jedną z części tej styczniowej ofensywy była Operacja Wschodniopruska. Jej celem było odcięcie i zniszczenie części wojsk niemieckich stacjonujących w Prusach Wschodnich, które mogły połączyć się każdej chwili połączyć z głównymi siłami III Rzeszy.

13 stycznia 1945 roku po zmasowanym ostrzale artyleryjskim siły pancerne i armie ogólnowojskowe siły 2 i 3 Frontu Białoruskiego wchodzącego w skład sił zbrojnych ZSRR rozpoczęły Operację Wschodniopruską, która została zakończona 9 kwietnia 1945 roku kapitulacją garnizonu gen. Otto Lascha w Królewcu. Przebieg walk od samego początku był brutalny i krwawy dla obydwu stron konfliktu. Z radzieckich źródeł wynikało, że wojska niemieckie na terenie Prus Wschodnich liczyły prawie 800 tys. żołnierzy [580 tys. Żołnierzy Wermachtu, 200 tys. Volkssturm – pospolite ruszenie], z czego do niewoli trafiło około 220 tysięcy niemieckich żołnierzy. Radzieckie źródła nie podają ilu żołnierzy III Rzeszy poległo w tych walkach, natomiast po stronie Armii Czerwonej znane dokładne liczby w stratach ludzkich. Podczas walk w Prusach Wschodnich zginęło 126 464 osób, 458 314 rannych i chorych natomiast łącznie liczba wojsk radzieckich w dniu ataku wynosiła 1 699 100 żołnierzy.

18 stycznia 1945 roku doszło do załamania frontu w Prusach Wschodnich, a większa część wojsk niemieckich zaczęła wycofywać się z terenu Wielkich Jezior Mazurskich tworząc twierdze obronne w Węgorzewie oraz Giżycku. Oba te miasta miały opóźnić marsz wojsk radzieckich. Węgorzewo padło 24 stycznia 1945 roku, a radziecka armia zniszczyła i zdewastowała 80% miasta. W nocy z 24 na 25 stycznia dochodzi do wysadzenia Wilczego Szańca przez saperów z Grupy Korpuśnej gen. Eduarda Hausera. Do wysadzenia dawnej kwater Hitlera użyto ogromna ilość trotylu i jak podają świadkowie tamtych czasów fala uderzeniowa była tak silna, że powodowała pękanie szyb w oknach domów odległego o 7 kilometrów Kętrzyna.

26 stycznia 1945 roku pochód wojsk radzieckich zatrzymał się przed Giżyckiem, które nie spełniło swojej misji i zostało zdobyte w ciągu jednego dnia. Żołnierze Armii Czerwonej zaskoczyli obrońców przechodząc przez zamarznięte jezioro Niegocin, z którego uderzyli na miasto. Miasto padło w ciągu kilku godzin, a żołdacy radzieccy plądrowali i niszczyli miasto przez kolejne cztery miesiące.

Informacje o upadku Giżycka dotarły do Kętrzyna jeszcze tego samego dnia przez wycofujące się oddziały niemieckie. Jeszcze tego samego dnia ogłoszono ewakuację ludności cywilnej, a wycofujące się oddziały niemieckie na dawnym Targu Lipowym [obecnie plac Armii Krajowej] wysadziły zgromadzone zapasy amunicji, a część broni zakopano – według podań świadków – w lasku poznańskim. Podjęto również decyzję o wysadzeniu mostu kolejowego na rzece Guber, miejskich wodociągów oraz elektrowni. Niestety nie wszyscy ówcześni mieszkańcy Rastenburga zdążyli opuścić miasto przed nadejściem Armii Czerwonej.

27 stycznia 1945 roku przed południem do Kętrzyna wkroczyła 62. dywizja piechoty pułkownika Lewina, która wchodziła w skład 44 korpusu armijnego gen. mjr. Klesznina z 31 Armii Piechoty gen. Piotra Grigorewicza Szafranowa – większa część wojsk radzieckich skupiła się na zajęciu Wilczego Szańca.

Ówczesnym mieszkańcom Kętrzyna „wyzwoliciele” zgotowali terror i wiele rodzinnych tragedii. Czerwonoarmiści w ciągu czterech dni zniszczyli prawie 60% miasta w tym zniszczeniu uległo Stare Miasto wraz z zamkiem – po wojnie uznano, że starówka nie będzie odbudowana do pierwotnego stanu. Oprócz plądrowania dochodziło do licznych gwałtów, morderstw oraz podpaleń.

W książce „Czerwona Zaraza” autorstwa Dariusza Kalińskiego można dokładnie przeczytać w jak okrutny sposób Sowieci odwdzięczali się dla wyzwolonych narodów. W dosadny sposób opisano terror, który jest zupełnym przeciwieństwem tego, czym byli karmieni Polacy w filmach wojennych powstających w czasach PRL-u.

Jednym z koronnych przykładów „wyzwolenia” Kętrzyna był bestialski, zbiorowy gwałt na pielęgniarkach kętrzyńskiego szpitala. Czerwonoarmiści na oczach rodzin gwałcili córki, żony pracowników szpitali – przez co dwie rodziny lekarzy popełniły samobójstwo. Zgwałcone pielęgniarki mordowano tak, aby wiedziały, że umierają. Wymordowano również część pacjentów kętrzyńskiego szpitala, w większości byli to ranni żołnierze niemieccy. 31 stycznia 1945 roku profesor Ludwig Diehl widząc okrucieństwo Armii Czerwonej stwierdził, że jego lekarska misja skończyła się i popełnił samobójstwo. Pogrzebany został wraz z personelem medycznym w zbiorowej mogile niedaleko budynku szpitala.

Kolejną z wielu ofiar represji radzieckich w dniach 27-31 grudnia 1945 roku był katolicki ksiądz Johanna Lindenblatta, który został zamordowany. Ksiądz był proboszczem parafii kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Kętrzynie. Ksiądz Lindenblatt został włączony w poczet męczenników warmińskich. Zginął między 27, a 28 stycznia 1945 roku od strzału w głowę. Miejsce pochówku jest nieznane, a ciało nieżywego duchownego widziano po raz ostatni na ul. Mielczarskiego (dawniej ul. Gartenstraße).

W ciągu tych kilku dni liczba ofiar sięgnęła prawie 200 osób. Większość zamordowanych osób to kobiety, dzieci i starcy. Wraz z nadejściem nowej władzy rozpoczęto również masowy wywóz miejscowej ludności w głąb ZSRR do łagrów. Wywózki te jeszcze trwał w 1946 roku. Według szacunków określa się, że z Kętrzyna wywieziono około 3100 osób, których losy do tej pory nie są znane w całości.

Również w Kętrzynie szybko pojawiły się oddziały agentów NKWD, które ewidentnie czegoś poszukiwały, a większość swych działań skupili na pobliskim Wilczym Szańcu. NKWD w szybkim tempie założyło w Kętrzynie obóz jeniecki, w którym panowały nieludzkie warunki bytowe, epidemia, bestialstwo i okrucieństwo zarządców obozu, a co niosło za sobą wysoka śmiertelność wśród zniewolonych. Po zakończeniu działań wojennych część więźniów została wywieziona w głąb ZSRR do sowieckich kopalń, a ślad po jeńcach wojennych zaginął.

27-31 stycznia 1945 roku będą czarną plamą w historii Kętrzyna, a zarazem jest to opis końca sześćsetletniej historii Rastenburga. Na zgliszczach kamienic i dramatów ludzkich pobudowano nowe budynki, ulice, skwery, parki. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Mariusza Wyczółkowskiego: „to nie jest już ten Rastenburg, który zapamiętał Wojciech Kętrzyński, to nie jest ta kraina lat dziecinnych z wierszy Arno Holza.”

8 thoughts on “NASZA MAŁA OJCZYZNA: Wyzwolenie Kętrzyna

  1. Kto wie a może ujawnione szczątki na Mielczarskiego pod nowo budowlanymi blokami to byly szczątki księdza Johanna Lindenblatta?. Ksiądz był proboszczem parafii kościoła św. Katarzyny?
    A może już czas przywrócić Kętrzynowi prastara nazwę miasta w polskiej wersji Rastembork?

  2. Czy podpalenia gwałty i grabiez można nazywać wyzwoleniem? Tu do 1945 nie było okupanta aby móc miasto wyzwalac. Wyzwolenie nastąpiło po wyjeździe Rosjan z tych terenów w latach 50-tych.

  3. Kętrzyn ma być Kętrzynem, a nie Rastenburgiem.Przed wojną mieszkali tu Niemcy , którzy bili brawo Nazistom i ich zbrodniom

  4. Ale warto nadmienić, że po po 78 latatach od upadku III Rzeszy na tych terenach, przysługuje nam – wszystkim mieszkańcom tej ziemi mazurskiej – prawo do nazywania siebie Mazurami. Nie może być bowiem tak, jak nam wmawiano w szkołach, że prawdziwi Mazurzy to są gdzieś tam za Odą, a my to jesteśmy tutaj jakby obcy. Dlatego, skoro mieszkamy na Mazurach, nazywajmy siebie z godnością Mazurami, tak samo jak współcześni Gdańszczanie nazywają siebie Gdańszanami.

  5. Ale warto nadmienić, że po po 78 latatach od upadku III Rzeszy na tych terenach, przysługuje nam – wszystkim mieszkańcom tej ziemi mazurskiej – prawo do nazywania siebie Mazurami. Nie może być bowiem tak, jak nam wmawiano w szkołach, że prawdziwi Mazurzy to są gdzieś tam za Odą, a my to jesteśmy tutaj jakby obcy. Dlatego, skoro mieszkamy na Mazurach, nazywajmy siebie z godnością Mazurami, tak samo jak współcześni Gdańszczanie nazywają siebie Gdańszczaninami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *