#POSELSKA PERSPEKTYWA: Anna Wojciechowska o drożyźnie w energetyce
Wiele Polek i Polaków, którzy mieszkają we wspólnotach i spółdzielniach mieszkaniowych muszą liczyć się z tym, że ich rachunki wzrosną od kilkuset do kilku tysięcy złotych w skali roku. Powodem podwyżek będą wyższe taryfy na gaz i prąd. O tym problemie postanowiliśmy porozmawiać z posłanką na Sejm RP z Warmii i Mazur panią Anną Wojciechowską.
Redaktor Naczelny: Wiele wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych musi mierzyć się z ogromnymi podwyżkami kosztów ogrzewania, które wynoszą od kilkudziesięciu do nawet kilkuset procent. Gdzie leży problem z cenami ogrzewania?
Anna Wojciechowska: Niewątpliwie są to rosnące ceny surowców, takich jak węgiel czy gaz, a także ograniczenie dostępu do tych surowców. Tak jak z każdym towarem na rynku – ceny reguluje popyt i podaż. Jeżeli na rynku jest brak towaru, na który jest zapotrzebowanie, to jego cena rośnie. W Polsce w zdecydowanej większości źródłem energii, w tym ciepła jest węgiel. Tego węgla w Polsce nie ma i dlatego jest drogi. Pamiętajmy jednak, kto zajmuje się sprzedażą i dystrybucją energii w Polsce – są to spółki Skarbu Państwa, które na tym kryzysie zbijają obecnie fortunę, nakładając niewyobrażalne marże. Zresztą, w rachunku za prąd widzimy także mnóstwo innych opłat, które ostatecznie wpływają na jego wysokość. Około 40% stanowią opłaty za przesył prądu, a ponad 60% to cena brutto, którą w dużej mierze tworzą podatki i opłaty. Mieszkańcy spółdzielni czy wspólnot zazwyczaj płacą rachunki za ogrzewanie co miesiąc w rocznej perspektywie. Pozwala to zarządcom budynków wielorodzinnych na aktualizowanie przyszłych rozliczeń według zmieniających się taryf. Rynek energetyczny w Polsce obecnie jest bardzo poważnie rozchwiany, jesteśmy w kryzysie, panuje niestabilność i nieprzewidywalność cen i dostępu do surowców energetycznych.
Jednak już nawet pomijając obecną sytuację kryzysową, u podstaw problemu energetycznego w Polsce leżą wieloletnie zaniedbania obecnej władzy oraz ich totalna ignorancja w zakresie transformacji energetycznej.
Redaktor Naczelny: Czy wpływ na to ma tylko tocząca się wojna na Ukrainie?
Anna Wojciechowska: Wojna na Ukrainie spowodowała nałożenie m.in. embarga na rosyjski węgiel, od którego Polska stała się przez ostatnie lata silnie uzależniona. Właśnie głównie z tego węgla korzystało polskie ciepłownictwo, ponieważ był on tani i dobrej jakości, spełniał normy energetyczne Unii Europejskiej. Przypomnę tylko, że mimo wytycznych unijnych – aby odchodzić od węgla, od kopalnianych źródeł energii i zastępować je odnawialnymi, przyjaznymi środowisku – w ostatnich latach Polska zwiększyła import węgla kamiennego do kilkunastu milionów ton rocznie, z czego 70% pochodziło z Rosji. Przypomnę tutaj, że na wysokie koszty produkcji energii z węgla kamiennego wpływają również koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w systemie EU ETS. Jest to narzędzie, które ma motywować kraje UE do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Rząd polski sprzedaje te uprawnienia firmom energetycznym i zarabia olbrzymie pieniądze, które powinien przeznaczyć na transformację energetyczną. Polski budżet w ubiegłym roku otrzymał z tego tytułu ponad 25 mld zł, co stawia Polskę na pierwszym miejscu pośród wszystkich krajów europejskich pod tym względem. Rząd dysponuje tymi środkami i powinien je przeznaczać nie na transfery socjalne, ale na wsparcie przeobrażeń w polskiej elektroenergetyce i kryzysowe sytuacje właśnie takie jak ta obecna. Niestety, tego nie robi. Polski rząd sprzedaje uprawnienia do emisji CO2 polskim elektrowniom, na co te wydają gigantyczne kwoty, które na końcu widzi każdy obywatel w swoich rachunkach. Dziś nie wiadomo, co stało się z tymi pieniędzmi.
Redaktor Naczelny: Czy podwyżkom można było w jakiś sposób zaradzić wcześniej?
Oczywiście. Już w momencie, kiedy nasze władze miały informacje od amerykańskiego wywiadu, czyli w listopadzie ubiegłego roku, że Rosja zaatakuje Ukrainę, można było przygotować nasz kraj na występujące w takich sytuacjach kryzysy. Mówię tu o zabezpieczeniu energetycznym, ale również o przygotowaniu na napływ emigrantów wojennych, czy ewentualnym braku żywności. Nawet już po 24 lutym, zanim wprowadzono embargo, było wystarczająco dużo czasu, aby kupić węgiel, którego – rząd już wówczas wiedział – brakowało nawet w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Polska posiada bardzo dużo złóż węgla, jednak nasze górnictwo jest niedoinwestowane i wydobywa coraz mniej węgla. W 2021 roku w Polsce wydobyto 42 miliony ton węgla energetycznego. Podczas, gdy polskie elektrownie spalały 57 milionów ton. Ten deficyt uzupełniono zapasami węgla zgromadzonymi przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych oraz importem. W tym czasie zgromadzono 9 mln ton zapasów węgla. Jednak wówczas jeszcze węgiel był sprowadzany z Rosji, czego od połowy tego roku już nie ma. Musimy zatem importować więcej tego surowca, a rząd kompletnie sobie z tym nie radzi. No i oczywiście to, o czym wspominałam wcześniej, czyli o transformacji energetycznej. Na tle innych krajów Europy pod tym względem jesteśmy na szarym końcu.
Redaktor Naczelny: Czy istnieje jakaś alternatywa w ogrzewaniu? Czy Pani partia ma jakiś pomysł, propozycję, aby walczyć z ogromnymi podwyżkami kosztów ogrzewania?
Anna Wojciechowska: Alternatywą pozostają odnawialne źródła energii, ale jednak jest coś, co mogłoby wspomóc nas znacznie szybciej. To odblokowanie pieniędzy z KPO. Bo przypomnę, że olbrzymią cenę za podwyżki ogrzewania płacą samorządy, za co rząd chce obarczać odpowiedzialnością samorządy. Gdyby nie absurdalny upór i bezmyślność tej władzy, nawet połowa przysługujących nam unijnych środków mogłaby zasilić każdy powiat kwotą 500 mln zł! Te pieniądze, to także pomoc dla instytucji, jednostek samorządowych i dla przedsiębiorców. A czasu jest już coraz mniej, bo do końca roku samorządy powinny te środki mieć już formalnie zakontraktowane. Jeśli chodzi o działanie Platformy Obywatelskiej na tu i teraz, to w piątek 7 października złożyliśmy projekt ustawy, który miał zamrozić ceny energii elektrycznej na poziomie 600 zł za MWh dla firm i 45 gr za kWh dla odbiorców indywidualnych. Niestety, te propozycje nie przeszły. Sejm przyjął ustawę wprowadzającą dodatki dla osób ogrzewających się energią elektryczną – jednorazowo 1500 zł max. Jednak z wykluczeniem prosumentów. Wprowadzono dodatkowo wyższe limity dla osób niepełnosprawnych, rolnikom i rodzin posiadających Karty Dużej Rodziny.