PRAWO: WSA: „Metoda pulsacyjna” i terapia ILADS nieskuteczne i niebezpieczne
Sąd potwierdza decyzję Rzecznika Praw Pacjenta
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał przełomowy wyrok, który może zakończyć debatę wokół kontrowersyjnych terapii stosowanych u chorych na boreliozę. Sąd jednoznacznie potwierdził, że tzw. „metoda pulsacyjna” – polegająca na długotrwałym, przerywanym stosowaniu antybiotyków – jest nieskuteczna i nie znajduje potwierdzenia w dowodach naukowych. Tym samym WSA oddalił skargę podmiotu leczniczego, który próbował podważyć decyzję Rzecznika Praw Pacjenta.
Sąd po stronie nauki i pacjenta
Wyrok z 16 kwietnia 2024 r. potwierdza stanowisko Rzecznika Praw Pacjenta Bartłomieja Chmielowca, który wcześniej zakwestionował stosowanie terapii niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną. W decyzji tej Rzecznik powołał się m.in. na opinię konsultanta wojewódzkiego ds. chorób zakaźnych, który jasno stwierdził: nie istnieją badania kliniczne potwierdzające skuteczność długoterminowej antybiotykoterapii w leczeniu boreliozy – ani objawowej, ani tym bardziej bezobjawowej.
Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że „aktualna wiedza medyczna nie zależy od oświadczeń pacjentów, a jest obiektywnym kryterium oceny terapii”.
RPP: To nie tylko nieskuteczne, ale i groźne
– Chcąc chronić pacjentów i ich zdrowie, podejmuję działania przeciwko niebezpiecznym terapiom. Kolejne wyroki sądu potwierdzają słuszność tych interwencji – powiedział Bartłomiej Chmielowiec, komentując decyzję WSA.
Wśród zakwestionowanych praktyk znajduje się również terapia ILADS, promowana przez niektóre środowiska jako alternatywna metoda leczenia boreliozy. Polega ona na wielomiesięcznym lub nawet wieloletnim stosowaniu kombinacji antybiotyków – co, jak podkreślają eksperci, może prowadzić do poważnych skutków ubocznych, m.in. uszkodzenia wątroby, jelit, zaburzeń odporności, a nawet sepsy.
Eksperci ostrzegają: nie wolno stosować takich terapii
– Po prostu nie wolno stosować tego typu terapii. Lekarze muszą trzymać się ustalonych procedur – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolożka i immunolożka z UMCS w Lublinie. – Podawanie antybiotyków „na zapas” po ukłuciu kleszcza albo przez wiele miesięcy bez wskazań to nie tylko brak skuteczności, ale ryzyko poważnych powikłań – dodaje.
Ekspertka podkreśla, że popularność metod ILADS i podobnych opiera się często na dezinformacji i fałszywej nadziei. Krytykuje również reklamowanie w internecie diagnostyki opartej na badaniu kleszcza, testach KKI, LTT czy DualDur – które nie mają żadnej wartości diagnostycznej w świetle nauki.
– Takie działania nie tylko nie pomagają, ale podważają zaufanie do lekarzy i systemu ochrony zdrowia – ostrzega prof. Szuster-Ciesielska.
Borelioza? Diagnozuj się zgodnie z nauką
Aktualnie jedynymi dopuszczonymi testami w diagnostyce boreliozy są testy ELISA i Western blot. Eksperci podkreślają, że nawet obecność kleszcza nie oznacza automatycznie zakażenia, a badanie pajęczaka nie ma żadnej wartości diagnostycznej dla człowieka.
– Każda inna metoda diagnostyczna powinna budzić czujność. Często są to testy drogie, prywatne i całkowicie niepotwierdzone – podkreślają specjaliści.
Edukacja i rzetelna informacja to klucz
Wyrok sądu i działania Rzecznika Praw Pacjenta to nie tylko zwycięstwo medycyny opartej na faktach, ale również sygnał do szerszej edukacji społecznej. W dobie internetu i medycyny alternatywnej pacjenci łatwo mogą paść ofiarą fałszywych obietnic. Dlatego tak ważne jest, by promować wiedzę opartą na badaniach i chronić pacjentów przed terapiami, które zamiast pomagać – szkodzą.
Redakcja info-Kętrzyn24.pl przypomina: jeśli masz podejrzenie boreliozy, zaufaj sprawdzonej diagnostyce i lecz się zgodnie z wytycznymi. Twoje zdrowie nie jest polem do eksperymentów.