STYL ŻYCIA: Dzień Singla – mem czy święto?
Kiedy kończy się serduszkowy szał walentynek pojawia się święto „samotnych”, inaczej zwane Dniem Singla. Przez jednych celebrowany jako manifest niezależności i duma z wyznawania archetypowego samotnego wilka, dla innych jest to nostalgiczny i przykry dzień tęsknego wzdychania za bliskością, obecnością, miłością do drugiej osoby. W popkulturze dzień ten jest antagonistą Święta Zakochanych, pokazujący przysłowiowy środkowy palec w kierunku „szczęściarzy”, którzy znaleźli już swoją drugą połówkę.
Geneza Dnia Singla ma swój początek na dalekim wschodzie, gdzie, według popularnej historii, w 1993 roku na Uniwersytecie Nankińskim grupa studentów zorganizowała święto celebrujące ich status kawalerski. Za datę obrali dzień 11 listopada. Tradycja obchodów tego dnia rozprzestrzeniła się na całe Chiny, a później na zachód, gdzie datę zmieniono na 15 lutego. Do zwyczajów kojarzonych z tym świętem należą randki w ciemno, wszelakie imprezy i zakupy. Za chińskim murem natomiast tradycje obracają się wokół liczby 11.
Jak wygląda obraz Dnia Singla w Europie i za oceanem? Święto to urosło do pewnego rodzaju mema. W związku z plagą samotności dotykającą społeczeństwa starego i nowego świata ludzie zaczęli gloryfikować jego obchody, czyniąc z nich symbol matrymonialnie wolnych, ale szczęśliwych osób, których drugą połówką jest dno butelki. Memy nabrały tempa, idąc w stronę dnia opijania wolności, i popularnej daty na organizowanie wieczorów kawalerskich, z wiadomych powodów.
Czy warto obchodzić Dzień Singla? Święto to należy do kanonu tych nietypowych i mniej znanych. Nie umniejsza to jednak niszy, w której znajduje swoich wiernych wyznawców. Masowe obchody w klubach i barach większych miast są dość popularne. Kolejną ciekawostką może być także to, że według kilku źródeł w święto to tworzy się rocznie więcej związków, niż w walentynki. Czyżby to dzień samotności był bardziej pracowity dla Kupidyna niż dzień zakochanych?
A co Was czeka w miłości i nie tylko? Przekonajcie się w naszym horoskopie!
Autor: Jan