Felieton posesyjny
Kętrzyńscy radni oszaleli chyba na punkcie czerwonej lampki. Kilka dni temu całkowicie wyluzowany radny Abramowicz zapytał byłego burmistrza Hećmana w kontekście przedszkolnych roszczeń wobec miasta, czy mu się czerwona lampka wtedy nie zapaliła. Sugerował pan radny jednoznacznie, że to właśnie Hećman jest temu winny, że miasto wisi teraz przedszkolom grube miliony z złotówkach.
Dzisiaj z kolei przyszedł na sesję dawno nie widziany w tym gronie Pan Jan i zapytał radnego Abramowicza czy jemu się czerwona lampka nie zapaliła, gdy głosował za uchwałą, która jest przyczyną kłopotów miasta? Radny przyznał, że rzeczywiście wtedy też był radnym, ale bronił się trochę jakby bez prądu, bo powiedział, że ufał, że jest OK, że nie analizował uchwały i po prostu ją zatwierdził. Czyli lampka mu się wtedy też nie zapaliła, podobnie jak Hećmanowi. Sprytny Pan Jan zgodził się szybko z panem radnym, że rzeczywiście radny nie musi się na wszystkim znać i pewnie dlatego mu się żadna czerwona lampka wtedy nie zapaliła.
Z kolei jak podłączony do kilku czerwonych lampek mówił dzisiaj trener Huseynov. Opowiedział historię o nie zapalonej nawet małej czerwonej lampce podczas piątkowego treningu bokserskich medalistów Mistrzostw Polski. Chłopaki po ciemku musieli robić kółka na boisku przy Kazimierza Wielkiego. Zadymy na sesji nie było, bo nomen omen ubrany w czerwony sweterek dyrektor Niemiec przyznał, że rzeczywiście nawet mała czerwona lampka się wtedy nie paliła, bo trener tego wcześniej nie zgłosił, a powinien. Panowie ustalili, że jak trener zgłosi wszystko z wyprzedzeniem, to nawet nie jedna lampka się zapali i to nie czerwona, tylko wiele lampek i to całkiem białych.
Z kolei burmistrz Wróbel był dzisiaj czujny jak ważka i jego riposty i informacje wskazywały na to, że wszystkie lampki mu się w obwodach paliły. Słabo za to palił się do rozmowy główny burmistrz. Jakby zapomniał sobie przed sesją zapalić jakiejś choćby małej lampki i wypadł całkiem blado.
Zdjęcie z sesji wskazuje na to, że dyrektor Niemiec powinien wyłączyć co najmniej jedną lampkę, a na pewno tę, która odpowiada za mówienie do radnych z ręką w kieszeni. Ale na szczęście dla dyrektora im się żadna lampka w tym momencie też nie zapaliła.
A co ten Abramowicz taki napompowany władza uderzyła do głowy?
Wydawało mi się, że nowo powstały portal przyjął za punkt honoru swojej działalności informacyjnej, podawanie rzetelnej i obiektywnej informacji. Niestety, treść tego felietonu poddaje w wątpliwość moje przypuszczenie i każe mi sądzić, że moje oczekiwania niestety nie spełnią się. Na tym portalu będą bowiem publikowane materiały, które będą walić w aktualnie rządzących miastem i bronić poprzedników. Dowodem na taki kierunek tego portalu są dotychczasowa publikacje i osoby, które na nim publikują. A, że wśród nich, moim zdaniem, jest również główny propagandysta poprzedniej ekipy, to właśnie tak to będzie wyglądało. Świadczy o tym m.in. poniższy cytat z tego tzw. felietonu: „Sprytny Pan Jan zgodził się szybko z panem radnym, że rzeczywiście radny nie musi się na wszystkim znać i pewnie dlatego mu się żadna czerwona lampka wtedy nie zapaliła”. Pisząc te słowa, autor był albo w stanie tzw. pomroczności jasnej albo innym, który nie pozwolił mu właściwie zidentyfikować osobę wypowiadającą słowa,: że rzeczywiście radny nie musi się na wszystkim znać i pewnie dlatego mu żadna czerwona lampka wtedy nie zapaliła”,. Na pewno nie był to, jak to określił, Pan Jan, a radny. Pozostawiam już kwestię użycia określenia na osobę, która przychodzi na sesję i publicznie przedstawia problem niezwykle groźny dla finansów naszego miasta: „sprytny Pan Jan”, bo na taki zabieg stylistyczny mógł się zdecydować tylko człowiek działający w złej wierze.