HISTORIE KRYMINALNE: Zbrodnia z Biedaszek (cz.III)

0

Zbrodnia, która wstrząsnęła okolicą i wywołała falę psychozy wśród mieszkańców nie tylko pod kętrzyńskiej wsi Biedaszki, ale również w samym Kętrzynie. Mieszkańcy byli przerażeni, a policja wydawała się być bezradna. Makabryczne morderstwo 73-letniego Wacława G. stało w martwym punkcie. Nie znano motywu zbrodni, nie było zbyt wiele poszlak, a każdy trop prowadził do ślepego zaułka. Pojawiały się wersje o zbrodniarzach z Rosji, satanistach, zgarnięto okolicznych rycerzy, którzy przyjechali na występ. Jednak nic nie kierowało do rozwiązania sprawy.

Po upływie roku kętrzyńscy śledczy nie mieli nic. Wtedy też pojawiła się propozycja ze skorzystania z usług jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Do Człuchowa (miejsce zamieszkania jasnowidza) wysłano dwóch policjantów z sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie, o czym opowiada sam Jackowski w książce „Jasnowidz na policyjnym etacie”. Jackowski został poproszony przez funkcjonariuszy Policji o przeprowadzenie wizji. Do tego zostały użyte spodnie denata, które miał w dniu tragicznej śmierci. Jasnowidz zabrał się do pracy i opowiedział historię śmierci Wacława G.

Fot. Bartosz Krupa/East News. Warszawa 19.09.2020. Nagranie programu „Demakijaz”. N/z: Krzysztof Jackowski

„Idzie. Idzie drogą. Jest sam. To skromny człowiek, ale czuję, że wtedy był szczęśliwy, bo miał przy sobie sporo pieniędzy. On chyba tego dnia dostał wypłatę. […] Spotkał około czterdziestoletniego mężczyznę. Rozmawiali ze sobą i poszli do domu tego napotkanego człowieka. To stary dom wiejski, zaniedbany. […] Mam przeczucie, że w tym domu, do którego poszedł z napotkanym czterdziestolatkiem, doszło najpierw do pijaństwa, a potem do morderstwa i rabunku.[…] Nie ma dzieci, nie ma żony, to stary kawaler. Ale zaraz, zaraz. Poczułem, że mieszka z ojcem, który mocno kuleje na jedna nogę. […] Kiedy się mocno upili, zaczęli się bić. Wtedy gospodarz chwycił za siekierę i wielokrotnie go uderzał. Pokrwawione ciało wywlekł do pobliskiej obory. Wyjął z kieszeni ofiary pieniądze, potem wrócił do domu i dalej pił wódkę, aż zasnął. Rano, gdy obudził się trzeźwy, wszystko mu się przypomniało. Był chyba w szoku. Szybko posprzątał, umył podłogę, na której widniały bryzgi zakrzepłej krwi. Kiedy doprowadził wszystko do względnego porządku, z trwogą poszedł do obory. Siekierę trzymał w dłoni. Kilkoma ciosami odciął głowę. Początkowo chciał chyba poćwiartować ciało i spalić je w piecu, ale po odcięciu głowy zrezygnował. Postanowił wywieźć swą ofiarę kilka kilometrów za wieś. Tak też zrobił.” – fragment książki „Jasnowidz na policyjnym etacie”.

Kętrzyńscy śledczy wszystko notowali, co mówił podczas wizji jasnowidz Jackowski. Wszystko składało się w jedną całość po za szczegółami. Jednak nadal brakowało ostatniego elementu do postawienia komukolwiek zarzutów – śledczy potrzebowali dowodu, że wspomniany 40-latek jest odpowiedzialny za tę zbrodnię. Krzysztof Jackowski również w tej kwestii pomógł kętrzyńskim śledczym.

„Jest coś, co może być dowodem w sprawie […] koszula, którą schował do wnętrza wersalki w swoim pokoju. Na niej jest sporo krwi. Jeżeli ta koszula dalej tam się znajduje, będzie to dowód, że tam go zamordowano” – fragment książki „Jasnowidz na policyjnym etacie”

Tym sposobem policja wpadła na trop Kazimierza W., który mieszkał w sąsiedztwie zamordowanego Wacława G. podejrzany mieszkał w domu połączonym raz z warsztatem stolarskim, który od dawna już nie funkcjonował. Policja przeprowadziła w całym obejściu szczegółową rewizję zabierając wiele rzeczy do dalszych badań. Wśród nich znalazła się koszula ze śladami krwi. Badania DNA wskazały, że jest to krew zamordowanego Wacława G.

O dalszych losach tej sprawy dowiecie się państwo za dwa tygodnie w finałowym odcinku tej makabrycznej historii. Czy w końcu znaleziono sprawcę? Czy sprawę rozwiązano? Czy nadal jest poszukiwany morderca?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *